"Chcę być tylko z Tobą"
8
*Harry
Wiadomość od Malfoya odebrała mi mowę. O czym on do diabła mówił? Wiedziałem, że nie mogę mu odpisać, bo Ron jeszcze o niczym nie wiedział. Od kiedy w ogóle pomaga mi Draco? Chyba, że to jakaś pułapka. Na pewno chodziło mu o Voldemorta, ale on przecież..
- Co tam masz? - zagadnęła Ginny, a ja automatycznie zgniotłem kawałek papieru.
- To od Dracona.. - nie chciałem jej okłamywać.
Chwyciła mnie za rękę i zabrała karteczkę. Jej twarz zbladła.
- O czym on mówi? - zdziwiła się - Przecież tu nic nam nie grozi.
I w tym momencie nas zaatakowali.
*Ginny
Huk tłuczonego szkła zmroził mi krew w żyłach. Malfoy miał rację. Wybiegłam z domu i zobaczyłam ogień, a potem ją. Była to Bellatriks Lestrange.
- Dajcie mi Pottera! - wydarła się z całych sił.
- Nigdy go nie dostaniesz - krzyknęłam - Drętwota!
Zaśmiała się i zignorowała mój protest odbijając zaklęcie bez najmniejszego trudu. Muszę znaleźć Harrego. Pobiegłam do domu, a jego nigdzie nie było. Nagle jakieś silne łapy oplotły się wokół mojej talii. Próbowałam się wydostać, ale śmierciożerca był ode mnie silniejszy. Wyprowadził mnie na zewnątrz.
- I co teraz dziewucho? - prychnęła - Myślisz, że Potter cię tu tak zostawi?
W duchu modliłam się żeby Harrego już tu dawno nie było, lecz nagle usłyszałam jego głos.
- Masz czego chciałaś, a teraz ją puść! - popatrzyłam na niego ze smutkiem.
- Zabawa dopiero się rozpoczęła chłopcze.
- Harry schowaj się! - wykrzyknęłam resztką sił.
Pojawili się kolejni śmierciożercy i już wiedziałam, że nie mamy szans. Fred i George świetnie dawali sobie radę, Ron biegł na pomoc rodzicom. Harry mierzył się wtedy z Bellatriks, a ja wykorzystując moment, kopnęłam w tył z całej siły. Wielkie łapy się ode mnie odkleiły i usłyszałam ryk bólu. Sięgnęłam po różdżkę i rozpoczęłam walkę. Nora wyglądała okropnie. Trawa wokół nas płonęła.
Po pewnym czasie sprawy miały się jeszcze gorzej. Wszyscy byli bardzo zmęczeni, a śmierciożercy nie dawali za wygraną. Stanęłam koło Harrego, a on chwycił mnie za rękę. Moje serce zabiło szybciej. Obejrzałam się i zobaczyłam bliźniaków biegnących w naszą stronę.
- Na dwa! - krzyknął Fred.
- Ale co? - wydusiłam zdziwiona.
- Raz i dwa - powiedział.
Poczułam dziwne uczucie w brzuchu. Teleportacja.
*Draco
Tak słodko spała, że aż nie śmiałem jej obudzić. Była zmęczona tą cała sytuacją wokół nas. Nie chciałem żeby się martwiła, ale w najbliższym czasie to pewnie nie koniec zmartwień. Modle się w duchu, że moja wiadomość dotarła do Harrego na czas. Nagle Hermiona się poruszyła i otworzyła swoje zaspane oczy.
- Dzień dobry - powiedziała ziewając.
- Dobry kochanie - pocałowałem ją w czoło - Jak się czujesz?
- U mnie wszystko w porządku - przygryzła wargę - A jak twoja rana?
Uniosłem koszulkę, a rana wyglądała znacznie gorzej niż wczoraj. Hermiona wstała i zmieniła opatrunek. Bacznie się jej przygadałem. Robiła to w taki sposób jakby na codziennie zmieniała parę takich opatrunków. Zaśmiałem się, a ona popatrzyła na mnie zdziwiona.
- Widzę, że już nie boisz się mnie dotykać.
Jej twarz poczerwieniała jak burak, a ja nie mogłem powstrzymać śmiechu. Uwielbiałem momenty gdy była taka niewinna. Tak bardzo jej pragnąłem, ale nie dziś. Nie teraz.
- Muszę ci coś powiedzieć... - zacząłem.
- Hmm?
- Twoi przyjaciele są w niebezpieczeństwie.
*Hermiona
Nie lubiłam gdy mówił o takich rzeczach. Te sprawy mnie peszyły, ale przy nim czułam się gotowa na wszystko. Leżał na moim łóżku, taki pewny siebie, słodki i uroczy, ale jeszcze nie w pełni sił. Spojrzałam na zegarek. Była dziesiąta, a więc rodzice byli już od dawna na nocnej zmianie. Ostatnio wchodzili i wychodzili z domu, nic więcej.
- Muszę ci coś powiedzieć.. - zaczął Draco.
- Hmm? - mruknęłam.
-Twoi przyjaciele są w niebezpieczeństwie.
Chciałam krzyczeć, być na niego wściekła, ale za każdym razem gdy na niego spojrzałam nie mogłabym być zła na kogoś kogo tak kocham.
- Musze im pomóc - odparłam.
- Hermiono to jest zbyt..
- Jakie? - prychnęłam.
Nie chciałam zostawiać go samego, ale to było silniejsze ode mnie. Nie mogłam zawieść Harrego, Ginny i Rona. Draco nie może ze mną iść, byłoby to zbyt niebezpieczne dla jego zdrowia i naszego związku. Związku? Strasznie śmiesznie to zabrzmiało. Mówienie o tym w taki sposób było dla mnie jeszcze trudne.
- Nie chce żeby coś ci się stało - przytulił mnie do siebie.
- Nie stanie.. Ja muszę tam być Draco - dotknął mojego policzka.
- Wiem księżniczko.
Byłam rozdarta, a nie chciałam wybierać. Czułam, że to co zrobię ma wielki wpływ na moją przyszłość. Naszą.. A jeśli zostawię go samego i już nie wrócę? A co jeśli..
- Hermiono - zaczął - Oni sobie poradzą, proszę nie idź beze mnie.
Wiedziałam, że zależy mu na moim i ich dobrze. Nagle usłyszeliśmy huk, zerwałam się na równe nogi i pobiegłam na dół. Draco był tuż za mną. Otworzyłam drzwi, a za nimi stał Harry z Ginny, bliźniacy i Ron. O nie.. Spojrzałam na Dracona, ale on już wszystko wiedział. Nie było odwrotu.
- Malfoy? Co ty tu robisz?! - wrzasnął wściekły Ron.
Krótki, ale sensowny. Cudnie go napisałaś! Coraz bardziej lubię twojego Dracona. Hermioja też pomimo miłości nie jest w niego wpatrzona jak w obrazek i ma własne zdanie - super! Bitwa też mi się podobała. Ginny zaradna, Harry oddany, Ron ogarnięty, a bliźniacy bystrzy, bo wiedzieli, że teleportacja jest konieczna. Bardzo podobała mi się sytuacja z ich przybyciem do domu Hermionu. Ron niech się wypcha, Draco jest lepszy, haha! :D
OdpowiedzUsuńRozdział podsumowuje na bardzo dobry, życzę weny.
Pozdrawiam! :* :*
Sunny
przekręciłam imiona Hermiony XD
Usuńno nic, liczą się intencje i przekaz komentarza <3
Dziękuję bardzo kochana❤️
Usuń