piątek, 4 września 2015

Rozdział 8

Hej! Jak Wam minął pierwszy tydzień szkoły? Rozdział dziś wyjątkowo krótki, ale w poniedziałek jak zawsze dostaniecie następny :) Również nadal zapraszam do zaglądania do Sunny nie pożałujecie:*



"Chcę być tylko z Tobą"
8
*Harry

Wiadomość od Malfoya odebrała mi mowę.  O czym on do diabła mówił? Wiedziałem, że nie mogę mu odpisać, bo Ron jeszcze o niczym nie wiedział. Od kiedy w ogóle pomaga mi Draco? Chyba, że to jakaś pułapka. Na pewno chodziło mu o Voldemorta, ale on przecież..


- Co tam masz? - zagadnęła Ginny, a ja automatycznie zgniotłem kawałek papieru.


- To od Dracona.. - nie chciałem jej okłamywać.


Chwyciła mnie za rękę i zabrała karteczkę. Jej twarz zbladła.


- O czym on mówi? - zdziwiła się - Przecież tu nic nam nie grozi.


I w tym momencie nas zaatakowali.





*Ginny
 

Huk tłuczonego szkła zmroził mi krew w żyłach. Malfoy miał rację. Wybiegłam z domu i zobaczyłam ogień, a potem ją. Była to Bellatriks Lestrange.


- Dajcie mi Pottera! - wydarła się z całych sił.


- Nigdy go nie dostaniesz - krzyknęłam - Drętwota!


Zaśmiała się i zignorowała mój protest odbijając zaklęcie bez najmniejszego trudu. Muszę znaleźć Harrego. Pobiegłam do domu, a jego nigdzie nie było. Nagle jakieś silne łapy oplotły się wokół mojej talii. Próbowałam się wydostać, ale śmierciożerca był ode mnie silniejszy. Wyprowadził mnie na zewnątrz.


- I co teraz dziewucho? - prychnęła - Myślisz, że Potter cię tu tak zostawi?


W duchu modliłam się żeby Harrego już tu dawno nie było, lecz nagle usłyszałam jego głos.


- Masz czego chciałaś, a teraz ją puść! - popatrzyłam na niego ze smutkiem.


- Zabawa dopiero się rozpoczęła chłopcze.


- Harry schowaj się! - wykrzyknęłam resztką sił.


Pojawili się kolejni śmierciożercy i już wiedziałam, że nie mamy szans. Fred i George świetnie dawali sobie radę, Ron biegł na pomoc rodzicom. Harry mierzył się wtedy z Bellatriks, a ja wykorzystując moment, kopnęłam w tył  z całej siły. Wielkie łapy się ode mnie odkleiły i usłyszałam ryk bólu. Sięgnęłam po różdżkę i rozpoczęłam walkę. Nora wyglądała okropnie. Trawa wokół nas płonęła.


Po pewnym czasie sprawy miały się jeszcze gorzej. Wszyscy byli bardzo zmęczeni, a śmierciożercy nie dawali za wygraną. Stanęłam koło Harrego, a on chwycił mnie za rękę. Moje serce zabiło szybciej. Obejrzałam się i zobaczyłam bliźniaków biegnących w naszą stronę.


- Na dwa! - krzyknął Fred.


- Ale co? - wydusiłam zdziwiona.


- Raz i dwa - powiedział.


Poczułam dziwne uczucie w brzuchu. Teleportacja.





*Draco
 

Tak słodko spała, że aż nie śmiałem jej obudzić. Była zmęczona tą cała sytuacją wokół nas. Nie chciałem żeby się martwiła, ale w najbliższym czasie to pewnie nie koniec zmartwień. Modle się w duchu, że moja wiadomość dotarła do Harrego na czas. Nagle Hermiona się poruszyła i otworzyła swoje zaspane oczy.


- Dzień dobry - powiedziała ziewając.


- Dobry kochanie - pocałowałem ją w czoło - Jak się czujesz?


- U mnie wszystko w porządku - przygryzła wargę - A jak twoja rana?


Uniosłem koszulkę, a rana wyglądała znacznie gorzej niż wczoraj. Hermiona wstała i zmieniła opatrunek. Bacznie się jej przygadałem. Robiła to w taki sposób jakby na codziennie zmieniała parę takich opatrunków. Zaśmiałem się, a ona popatrzyła na mnie zdziwiona.


- Widzę, że już nie boisz się mnie dotykać.


Jej twarz poczerwieniała jak burak, a ja nie mogłem powstrzymać śmiechu. Uwielbiałem momenty gdy była taka niewinna. Tak bardzo jej pragnąłem, ale nie dziś. Nie teraz.


- Muszę ci coś powiedzieć... - zacząłem.


- Hmm?


- Twoi przyjaciele są w niebezpieczeństwie.



*Hermiona

Nie lubiłam gdy mówił o takich rzeczach. Te sprawy mnie peszyły, ale przy nim czułam się gotowa na wszystko. Leżał na moim łóżku, taki pewny siebie, słodki i uroczy, ale jeszcze nie w pełni sił. Spojrzałam na zegarek. Była dziesiąta, a więc rodzice byli już od dawna na nocnej zmianie. Ostatnio wchodzili i wychodzili z domu, nic więcej.


- Muszę ci coś powiedzieć.. - zaczął Draco.


- Hmm? - mruknęłam.


-Twoi przyjaciele są w niebezpieczeństwie.


Chciałam krzyczeć, być na niego wściekła, ale za każdym razem gdy na niego spojrzałam nie mogłabym być zła na kogoś kogo tak kocham. 


- Musze im pomóc - odparłam.


- Hermiono to jest zbyt..


- Jakie? - prychnęłam.


Nie chciałam zostawiać go samego, ale to było silniejsze ode mnie. Nie mogłam zawieść Harrego, Ginny i Rona. Draco nie może ze mną iść, byłoby to zbyt niebezpieczne dla jego zdrowia i naszego związku. Związku? Strasznie śmiesznie to zabrzmiało. Mówienie o tym w taki sposób było dla mnie jeszcze trudne.


- Nie chce żeby coś ci się stało - przytulił mnie do siebie.


- Nie stanie.. Ja muszę tam być Draco - dotknął mojego policzka.


- Wiem księżniczko.


Byłam rozdarta, a nie chciałam wybierać. Czułam, że to co zrobię ma wielki wpływ na moją przyszłość. Naszą.. A jeśli zostawię go samego i już nie wrócę? A co jeśli..


- Hermiono - zaczął - Oni sobie poradzą, proszę nie idź beze mnie.


Wiedziałam, że zależy mu na moim i ich dobrze. Nagle usłyszeliśmy huk,  zerwałam się na równe nogi i pobiegłam na dół. Draco był tuż za mną. Otworzyłam drzwi, a za nimi stał Harry z Ginny, bliźniacy i Ron. O nie.. Spojrzałam na Dracona, ale on już wszystko wiedział. Nie było odwrotu.


- Malfoy? Co ty tu robisz?! - wrzasnął wściekły Ron. 



3 komentarze:

  1. Krótki, ale sensowny. Cudnie go napisałaś! Coraz bardziej lubię twojego Dracona. Hermioja też pomimo miłości nie jest w niego wpatrzona jak w obrazek i ma własne zdanie - super! Bitwa też mi się podobała. Ginny zaradna, Harry oddany, Ron ogarnięty, a bliźniacy bystrzy, bo wiedzieli, że teleportacja jest konieczna. Bardzo podobała mi się sytuacja z ich przybyciem do domu Hermionu. Ron niech się wypcha, Draco jest lepszy, haha! :D
    Rozdział podsumowuje na bardzo dobry, życzę weny.

    Pozdrawiam! :* :*
    Sunny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przekręciłam imiona Hermiony XD
      no nic, liczą się intencje i przekaz komentarza <3

      Usuń
    2. Dziękuję bardzo kochana❤️

      Usuń