"Chcę być tylko z Tobą"
7
*Hermiona
To wszystko działo się za szybko. Położyłam na swoim łóżku nieprzytomnego Dracona i zdjęłam mu szkarłatną koszulę. Po paru sekundach moja szara pościel była w kolorze czerwonym. Rana nie wyglądała dobrze, krew nadal ciekła. Na jego klatce pojawiło się pełno kropelek potu, które podkreślały jego wyrzeźbione mięśnie. Jednak bardziej martwił mnie jego stan.
- Co ci się stało.. - zachrypiłam, a łza popłynęła po moim policzku.
Nie odpowiedział. Leżał bezsilnie na moim łóżku, ale tu był. To właśnie do mnie przyszedł. Potrzebował mnie jak nigdy indziej. Zasłoniłam sobie usta i wyrwał mi się szloch. "A co jeśli on.." Zdusiłam te myśl i chwyciłam różdżkę. Modliłam się, żeby to pomogło.
- Volnera Sanantu - powiedziałam pewnie, a krew przestała wyciekać z jego rany - Volnera Sanantu..
Po chwili zostały tylko ślady krwi na mojej pościeli. Przykryłam go i zaczarowałam swój pokój żeby nikt nie mógł się do niego dostać. Weszłam do kuchni i zabrałam bandaże, wodę oraz resztę ciasteczek czekoladowych. Wchodząc na górę usłyszałam szmer i prawie zrzuciłam wszystko z tacy. Wyciągnęłam różdżkę i wbiegłam do pokoju.
- Hermiona.. - wydyszał - Dziękuję.
Jego przepiękne, szare oczy były wypełnione łzami. Kolana się pode mną ugięły.
- Wszystko będzie dobrze. Odpocznij - pogłaskałam go po głowie.
Opatrzyłam jego ranę i przykładałam lód do spuchniętej twarzy. Po paru godzinach zaczynało świtać, więc położyłam się na podłodze i zasnęłam.
Obudziłam się strasznie obolała. Podłoga nie należała do moich ulubionych miejsc do spania. Spojrzałam w stronę łóżka, które było puste. Puste? Przecież Dracon tam był. A jeśli to był sen?
- Draco?! - wrzasnęłam - Draco!
Moje serce zaczęło bić szybciej. Jak ktoś tu był i go zabrał? Wybiegłam z pokoju i zderzyłam się z nim. Był bardzo uśmiechnięty.
- Co ty sobie wyobrażasz? - krzyknęłam - Myślałam, że cię zabrali!
Wyciągnął do mnie ręce i przytulił mnie.
- Kocham cię Hermiono - ucałował mój policzek.
Poczułam się spokojna, zrelaksowana w jego ramionach. Tak dawno nie miałam go przy sobie. Sprawiał, że w jednym momencie wracał mój spokój.
- Musisz odpoczywać. Połóż się, a ja zrobię coś do jedzenia - odparłam stanowczo - Może znajdę gdzieś piwo kremowe.
- Nie powinnaś nic więcej dla mnie robić i sama odpocząć. Przecież widziałem, że spałaś na podłodze.
Nie zwracając uwagi na jego komentarz i smutną minę, zeszłam na dół w poszukiwaniu piwa kremowego, które poprawiłoby nam samopoczucie. Znalazłam dwie buteleczki i przelałam do szklanek. Później rozbiłam parę jajek i zrobiłam omlet.
- Czemu nie używasz różdżki do takich błahostek? - odwróciłam się słysząc jego głos.
- Tak zostałam wychowana, nie potrzebuje czarów do robienia normalnych rzeczy.
Przewrócił oczami i zniknął w moim pokoju. Nawet nie wiedziałam, że się we mnie wpatrywał. Kochałam możliwość nie używania czarów w domu. Robienie tak prostych rzeczy sprawiało, że nie zapomniałam o normalnym życiu przed Hogwartem. Może było to dziwne myślenie, bo magia bardzo ułatwia życie.
Nie mogę znaleźć łopatki do nałożenia omletu. Szperałam właśnie w górnej szafce, gdy poczułam obejmujące mnie silne ręce.
- Co ci tak długo zajmuje - burknął naburmuszony.
- Nie mogę czegoś znaleźć. Zaraz przyjdę, idź do łóżka - pocałowałam go i wróciłam do szukania łopatki w innej szafce.
- Czy chodź na chwilę możesz pobyć ze mną i nie przejmować się tym całym cholerstwem Granger?
Popatrzyłam na niego. Miał racje. Obchodzenie się z nim jak z jajkiem, nie wyjdzie mi na dobre. Powinnam poświęcać mu swoją uwagę i czas. Jego twarz wyglądała o wiele lepiej niż wczoraj, rana na brzuchu goiła się szybciej. Zauważając blizny na jego gołym torsie, wzdrygnęłam się. Wiedziałam co tam się stało. Przeszedł to samo co ja po..
- Już mam, chodźmy - rzuciłam bez emocji wchodząc na górę.
Wgramolił się do łóżka zostawiając dla mnie kawałek wolnego miejsca. Usiadłam przy nim i dałam mu jedzenie. Widziałam jak krzywił się przy jakimkolwiek wysiłku. Czasami dobrze jest zrobić sobie taką przerwę od nauki.
- Chodź tu. Teraz ja cię nakarmię - zaśmiał się.
- Opowiedz mi o tym co się stało Draco.. - powiedziałam, a on westchnął i zaczął mówić.
*Draco
Powiedziałem jej wszystko w najdrobniejszych szczegółach. O zachowaniu matki i ojca, o Louisie, zatajając jedną ważna rzecz. Rozmowa rodziców ze Snapem wydawała się podejrzana. Przez cały czas uważnie słuchała, ale widziałem zmęczenie wymalowane na jej twarzy. Jej pokój w niczym nie przypominał mojego. Przytulny, wygodny, tak bardzo do niej pasował. Przez cały czas czułem zapach pergaminu i książek. Nie ukrywam, że cieszę się z powodu tego co się stało i odwołania zajęć w Hogwarcie. Jeśli mogę być blisko niej i nie przejmować się tajemnicami, to wystarczy. Odwróciłem się żeby na nią spojrzeć i poczułem ostry ból w prawym boku, syknąłem.
- Tak bardzo cię boli? - podniosła się Hermiona - Nie ruszaj się zaraz wrócę.
Chwyciłem ją za rękę, a ona popatrzyła na mnie pytająco.
- Nic mi nie jest - westchnąłem - Wszystko dzięki tobie, a teraz prześpij się trochę - wskazałem na puste miejsce obok mnie.
Posłusznie potaknęła i położyła głowę na moim torsie. Przytuliłem ją mocniej, czując całe, obolałe ciało. Po paru minutach zasnęła, a ja ostrożnie wyswobodziłem się z jej uścisku i wstałem. Po ciuchu podszedłem do biurka i znalazłem pergamin wraz z piórem. Usiadłem uważając na skrzypiącą podłogę, chwyciłem pióro i starannie napisałem :
"Potter jesteś w wielkim niebezpieczeństwie"
Dziękuję za te miłe słowa na początku :*
OdpowiedzUsuńSuper rozdział! Uwielbiam Dracona, który pomimo problemów potrafi wziąć się w garść i zająć ważnymi rzeczami. Hermiona była baaardzo urocza podczas szukania łopatki.
Bardzo mi się podoba i czekam na więcej!
Pozdrawiam
Sunny <3