poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Rozdział 7

Witam kochani! Jak samopoczucia przed szkołą? Podrzucam Wam dziś kolejny rozdział na odstresowanie :) Chciałabym również zaprosić Was do odwiedzenia bloga mojej przyjaciółki Sunny pisze niesamowicie:*





"Chcę być tylko z Tobą"
7


*Hermiona

To wszystko działo się za szybko. Położyłam na swoim łóżku nieprzytomnego Dracona i zdjęłam mu szkarłatną koszulę. Po paru sekundach moja szara pościel była w kolorze czerwonym.  Rana nie wyglądała dobrze, krew nadal ciekła. Na jego klatce pojawiło się pełno kropelek potu, które podkreślały jego wyrzeźbione mięśnie. Jednak bardziej martwił mnie jego stan. 


- Co ci się stało.. - zachrypiłam, a łza popłynęła po moim policzku.


Nie odpowiedział. Leżał bezsilnie na moim łóżku, ale tu był. To właśnie do mnie przyszedł. Potrzebował mnie jak nigdy indziej. Zasłoniłam sobie usta i wyrwał mi się szloch. "A co jeśli on.." Zdusiłam te myśl i chwyciłam różdżkę. Modliłam się, żeby to pomogło.


- Volnera Sanantu - powiedziałam pewnie, a krew przestała wyciekać z jego   rany - Volnera Sanantu..


Po chwili zostały tylko ślady krwi na mojej pościeli. Przykryłam go i zaczarowałam swój pokój żeby nikt nie mógł się do niego dostać. Weszłam do kuchni i zabrałam bandaże, wodę oraz resztę ciasteczek czekoladowych. Wchodząc na górę usłyszałam szmer i prawie zrzuciłam wszystko z tacy.  Wyciągnęłam różdżkę i wbiegłam do pokoju.


- Hermiona.. - wydyszał - Dziękuję.


Jego przepiękne, szare oczy były wypełnione łzami. Kolana się pode mną ugięły. 


- Wszystko będzie dobrze. Odpocznij - pogłaskałam go po głowie.


Opatrzyłam jego ranę i przykładałam lód do spuchniętej twarzy. Po paru godzinach zaczynało świtać, więc położyłam się na podłodze i zasnęłam.


Obudziłam się strasznie obolała. Podłoga nie należała do moich ulubionych miejsc do spania. Spojrzałam w stronę łóżka, które było puste. Puste? Przecież Dracon tam był. A jeśli to był sen?


- Draco?! - wrzasnęłam - Draco!


Moje serce zaczęło bić szybciej. Jak ktoś tu był i go zabrał? Wybiegłam z pokoju i zderzyłam się z nim. Był bardzo uśmiechnięty.


- Co ty sobie wyobrażasz? - krzyknęłam - Myślałam, że cię zabrali!


Wyciągnął do mnie ręce i przytulił mnie.


- Kocham cię Hermiono - ucałował mój policzek.


Poczułam się spokojna, zrelaksowana w jego ramionach. Tak dawno nie miałam go przy sobie. Sprawiał, że w jednym momencie wracał mój spokój.


- Musisz odpoczywać. Połóż się, a ja zrobię coś do jedzenia - odparłam stanowczo - Może znajdę gdzieś piwo kremowe.


- Nie powinnaś nic więcej dla mnie robić i sama odpocząć. Przecież widziałem, że spałaś na podłodze.


Nie zwracając uwagi na jego komentarz i smutną minę, zeszłam na dół w poszukiwaniu piwa kremowego, które poprawiłoby nam samopoczucie. Znalazłam dwie buteleczki i przelałam do szklanek. Później rozbiłam parę jajek i zrobiłam omlet. 


- Czemu nie używasz różdżki do takich błahostek? - odwróciłam się słysząc jego głos.


- Tak zostałam wychowana, nie potrzebuje czarów do robienia normalnych rzeczy.


Przewrócił oczami i zniknął w moim pokoju. Nawet nie wiedziałam, że się we mnie wpatrywał. Kochałam możliwość nie używania czarów w domu. Robienie tak prostych rzeczy sprawiało, że nie zapomniałam o normalnym życiu przed Hogwartem. Może było to dziwne myślenie, bo magia bardzo ułatwia życie.


Nie mogę znaleźć łopatki do nałożenia omletu. Szperałam właśnie w górnej szafce, gdy poczułam obejmujące mnie silne ręce.


- Co ci tak długo zajmuje - burknął naburmuszony.


- Nie mogę czegoś znaleźć. Zaraz przyjdę, idź do łóżka - pocałowałam go i wróciłam do szukania łopatki w innej szafce.


- Czy chodź na chwilę możesz pobyć ze mną i nie przejmować się tym całym cholerstwem Granger?


Popatrzyłam na niego. Miał racje. Obchodzenie się z nim jak z jajkiem, nie wyjdzie mi na dobre. Powinnam poświęcać mu swoją uwagę i czas. Jego twarz wyglądała o wiele lepiej niż wczoraj, rana na brzuchu goiła się szybciej. Zauważając blizny na jego gołym torsie, wzdrygnęłam się. Wiedziałam co tam się stało. Przeszedł to samo co ja po..


- Już mam, chodźmy - rzuciłam bez emocji wchodząc na górę.


Wgramolił się do łóżka zostawiając dla mnie kawałek wolnego miejsca. Usiadłam przy nim i dałam mu jedzenie. Widziałam jak krzywił się przy jakimkolwiek wysiłku. Czasami dobrze jest zrobić sobie taką przerwę od nauki.


- Chodź tu. Teraz ja cię nakarmię - zaśmiał się. 


- Opowiedz mi o tym co się stało Draco.. - powiedziałam, a on westchnął i zaczął mówić.





*Draco

Powiedziałem jej wszystko w najdrobniejszych szczegółach. O zachowaniu matki i ojca, o Louisie, zatajając jedną ważna rzecz. Rozmowa rodziców ze Snapem wydawała się podejrzana. Przez cały czas uważnie słuchała, ale widziałem zmęczenie wymalowane na jej twarzy. Jej pokój w niczym nie przypominał mojego. Przytulny, wygodny, tak bardzo do niej pasował. Przez cały czas czułem zapach pergaminu i książek.  Nie ukrywam, że cieszę się z powodu tego co się stało i odwołania zajęć w Hogwarcie. Jeśli mogę być blisko niej i nie przejmować się tajemnicami, to wystarczy. Odwróciłem się żeby na nią spojrzeć i poczułem ostry ból w prawym boku, syknąłem.


- Tak bardzo cię boli? - podniosła się Hermiona - Nie ruszaj się zaraz wrócę.


Chwyciłem ją za rękę, a ona popatrzyła na mnie pytająco.


- Nic mi nie jest - westchnąłem - Wszystko dzięki tobie, a teraz prześpij się trochę - wskazałem na puste miejsce obok mnie.


Posłusznie potaknęła i położyła głowę na moim torsie. Przytuliłem ją mocniej, czując całe, obolałe ciało. Po paru  minutach zasnęła, a ja ostrożnie wyswobodziłem się z jej uścisku i wstałem. Po ciuchu podszedłem do biurka i znalazłem pergamin wraz z piórem. Usiadłem uważając na skrzypiącą podłogę, chwyciłem pióro i starannie napisałem :



"Potter jesteś w wielkim niebezpieczeństwie"

piątek, 28 sierpnia 2015

Rozdział 6

Gotowi na większą dawkę emocji? Zapraszam do czytania jednego z najdłuższych (na tą chwilę) rozdziałów na moim blogu :)



"Chcę być tylko z Tobą"
6
*Draco


Nie byłem uradowany na wieść o renowacji czy czymś tam Hogwartu. Musiałem i byłem zmuszony wrócić do domu. Nienawidziłem tego miejsca, nawet nie wiem jak można nazywać to domem. Będąc w szkole mogłem chociaż odpocząć od rodziny, ciągłych problemów i ojca zawiedzionego moją postawą w każdej możliwej chwili mojego życia. Po spakowaniu swoich rzeczy, usiadłem na chwile   na łóżku i myślałem o Hermionie. Widziałem ją dziś tylko kilka razy, a nawet nie wiem czy będziemy mieli okazję się pożegnać.


"Gdzie ona jest?" była to moja pierwsza myśl po wyjściu z pociągu. Rozglądałem  się trochę, ale jej ani śladu. Dworzec był ogromnym miejscem, a teraz kłębiło się tu dużo dzieciaków. Za to po chwili ujrzałem Louisa, który machał do mnie jak opętany. Nawet go lubiłem, jednie z nim mogłem normalnie porozmawiać  w domu. Był moim kierowcą czy coś w tym guście. Miał około dwudziestu pięciu lat, niski szatyn o ciekawskim spojrzeniu.


- Witam, Panie Malfoy - uśmiechnął się - Zapraszam! - wskazał na długą, czarną limuzynę.


Nie potrzebnie wydane galeony, pomyślałem. Po co im latający samochód? Jeśli dobrze pamiętam to Weaslayowie mieli taki, a mój ojciec ich nienawidził. Uważał ich za największych zdrajców krwi. Śmieszne to, bo w pewnym sensie też  nim byłem. Już od samego początku nie zapowiada się dobrze, a co będzie jak dojadę do celu.


- Jak pański pobyt w Hogwarcie? - zapytał Louis.


- Jak zawsze świetny - zaśmiałem się.


- A co u Panienki Hermiony? 


- Wszystko w porządku - odparłem.


Był jedyną bliską mi osobą, która o niej wiedziała. Mogłem mu ufać, on nie należał do głupców tak jak uważał mój ojciec. Lecieliśmy szybko, zaraz pewnie będziemy na miejscu. Nagle pojazd się zatrzymał.


- Proszę bardzo. Domek to jednak domek co nie? - zażartował.


- Ta, ładny mi domek - odburknąłem.


W żadnym stopniu nie przypominał domu. To był pałac, wielka posiadłość, w której mieszkały trzy osoby. Zawsze mnie to śmieszy jak o tym myślę. Wyjąłem kufer z bagażnika i wszedłem po schodach. Wielkie, mahoniowe drzwi się otwarły,a ja poczułem chłód bijący od niebieskich ścian, podłogi oraz sufitu. 


- Draco! Mój synek - rzuciła mi się na szyje matka.


- Witaj matko - rzuciłem 


- Jak było? Jesteś głodny? - dopytywała się Narcyza.


- Pójdę do siebie.


Nagle pojawił się ojciec. Ubrany na czarno jak zawszę z miną, która oznaczała "znowu ty tutaj?". Jak to mówią? Kwestia przyzwyczajenia. Zabrałem kufer oddalając się od nich.


- Draco. Witaj - powiedział oschle ojciec.


- Właśnie pytałam naszego syna czy nie znudził mu się już ten zameczek, w którym się uczy - skłamała matka.


- Będę u siebie.


Nie miałem siły na kłótnie, a wiedziałem, że się szykowała. Matka taka jest. Kocha mnie tylko wtedy gdy nie ma ojca. Jest inną osobą gdy jesteśmy sami. Taką  ją kocham, a nie tę zakłamaną wersję, którą udaje w towarzystwie. Gdyby nie błędy ojca i klątwa Czarnego Pana, którą sprowadził na naszą rodzinę. Wszystko wydawałoby się inne.


Wreszcie trafiając do mojego pokoju, położyłem kufer koło szafy i machnąłem różdżką. Zaczął się rozpakowywać. Wydaje mi się, że za każdym razem gdy  tu wracam,  ten pokój jest większy. Szare ściany i brązowe meble dodają mu uroku, ale wcale go nie lubię. Wypakowałem zdjęcie moje i Hermiony. Jest specjalnie zaczarowane żeby pokazywać się tylko jej i mi. Reszta widzi tylko mnie na miotle. Chwilę przechadzając się po pokoju, myślałem o niej, co teraz robi, gdzie jest. Nagle poczułem się zmęczony po tej całej drodze, chyba pójdę spać.


Parę godzin później obudziłem się strasznie głodny, więc poszedłem do kuchni. Było to ogromne pomieszczenie z wielką lodówką, czarnymi meblami i barkiem przy, którym właśnie siedziałem. Nalałem sobie kremowego piwa i zabrałem kawałek pieczeni. Po chwili do kuchni wparował ojciec.


- Nie powinieneś zająć się czymś pożytecznym chłopcze? - syknął.


Głos w mojej głowie podpowiedział mi "Siedź cicho idioto". Już dawno nauczyłem się to ignorować lecz nie tym razem. 


- A co twoim zdaniem powinienem teraz robić? Uczyć się? - prychnąłem - Z książek w tej szkółce, której tak nienawidzisz.


- Może na przykład zrób coś co przysporzy nam wszystkim dobra - powiedział - Odwiedź ciotkę.


- Tą, która przez ciebie gniła w Azkabanie? - zaśmiałem się, a sytuacja robiła się napięta.


Twarz ojca zmieniła się w maskę bez uczuć. Nie był to starch, który ciągle widziałem na jego twarzy przy spotkaniach z Voldemortem lecz gniew i nienawiść. Chwycił różdżkę i wycelował nią w moją pierś. Zachowałem zimną krem.


- Uważaj do kogo mówisz! -wrzasnął - Crucio!


Ostatnią rzeczą jaką pamiętam była moja matka, która patrzyła na mnie jak      na robaka, którego trzeba zdeptać, a ojciec napawał się rozkoszą, słysząc jak jego syn jest przez niego torturowany. Ból przeszywający moje ciało oraz smak lepkiej krwi w moich ustach. Później pustka.


Obudziłem się we własnym łóżku, a nie na kuchennej podłodze. Nie mogę się ruszać, bo wszystko mnie boli. Podniosłem koszulkę i zobaczyłem liczne przecięcia na mojej skórze wraz z zashcniętą krwią. Podszedłem do lustra w łazience i przeszedł mnie chłód bijący od zimnych płytek. Twarzy wyglądała paskudnie, a włosy były strasznie rozczochrane i pozlepiane krwią. Usłyszałem jakiś dźwięk od strony okna. Wyszedłem z łazienki i była to sowa z listem w dziobie, wyjąłem go i szybko otworzyłem.


Ukochany Draco!
Bardzo mi smutno i żałuję, że się nie pożegnaliśmy. Teraz będzie tylko gorzej. Jestem wśród mugoli i raczej w najbliższym czasie nie uda nam się spotkać. Tęsknię za Tobą tak bardzo. Jak się czujesz i jak powrót do domu? U mnie jest  świetnie! Spędziłam trochę czasu z rodzicami i Merry. Chciałabym być teraz z Tobą, ale niestety nie jest nam to dane. Pisz do mnie. Kiedy będziesz mógł się spotkać to wystarczy, że postukasz różdżką w zdjęcie, a mnie zobaczysz. Bardzo Cię Kocham.

                                                                                   Twoja Hermiona 

Miałem ochotę rzucić wszystko i choćby pobiec do niej. Tęskniłem za nią każdym centymetrem mojego ciała i całym sercem. Już niedługo ukochana. Zabrałem pióro i pergamin. Po skończeniu listu wręczyłem go sowie i odleciała. Wróciłem do łazienki i zabrałem długi, relaksujący prysznic. Poczułem się znacznie lepiej, ale nadal byłem obolały.

Minął już tydzień od kłótni z ojcem. Nie widziałem go od tamtej pory i jestem bardzo szczęśliwy z tego powodu. List do Hermiony chyba długo leci, bo nie otrzymałem jeszcze żadnej odpowiedzi, a ona odpisuje z prędkością błyskawicy. Ubrałem na siebie zieloną koszulkę i dresowe spodnie. Drzwi od mojego pokoju nagle się otworzyły, a w nich stanęli moi rodzice.


- Powinieneś powtarzać teraz eliksiry - powiedział sucho ojciec.


- Rozmawialiśmy ze Snepem - wtrąciła matka - I mówił nam, że spadłeś na "zadowalający".


- Nie muszę ci mówić, że znowu nas zawiodłeś - przerwał - Następnym razem pomyśl, bo wyrośniesz na jeszcze większego nieudacznika chłopcze.


- Kogo? - krzyknąłem tracąc panowanie nad swoim głosem - Nieudacznik tak? Wydaje mi się, że jednym nieudacznikiem tu jesteś ty! Nie umiesz wykorzystać swojego stanowiska i całe życie żyjesz w strachu przed nim! Sprowadziłeś na nas niebezpieczeństwo i rozbiłeś naszą rodzinę!


Patrzyłem jak ojciec przyswaja te informacje i nagle wybucha. Rzuca się na mnie z łapami. Uderza mnie w twarz. Zginam się w pół gdy kopie mnie w brzuch. Oddaje mu solidny cios w twarz, po którym się cofa, a ja zyskuje czas żeby wstać. Mój policzek krwawi. Lucjusz patrzy na mnie z wściekłością i rzuca zaklęcie, którego jeszcze nigdy nie słyszałem, a po moim ciele rozpływa się ból i czerwona ciecz wypływa z mojego prawego boku. 


- Od teraz - wychrypiałem trzymając się za krwawiący bok - Już nie macie syna - syknąłem i teleportowałem się.

 *Hermiona 
 
Wysiadając z pociągu od razu ujrzałam moich rodziców. Podbiegłam i przywitałam się z nimi. Byłam taka szczęśliwa, że mogłam wrócić choć na chwilę do domu i pobyć z moimi rodzicami. Pożegnałam się z Harrym i Ronem, a rodzice czekali w wozie. Szukałam go na peronie, ale nigdzie go nie było. Skierowałam się w stronę samochodu i wsiadłam do niego. Żałowałam, że nie mogłam przytulić Dracona ten ostatni raz lub chociaż go zobaczyć. Droga zajęła nam mniej więcej trzydzieści minut. 

- Miło znów być w okolicy - stwierdziłam ucieszona.
 

- Tęskniliśmy za tobą kochanie - powiedziała mama otwierając drzwi od samochodu.

Nasz domek nie wiele różnił się od innych, ale dla mnie zawsze był wyjątkowy. Rodzice zawsze robili wszystko, żebym tak się czuła i zawsze byli ze mnie dumni.  Weszłam do środka i poczułam się jak w domu. Na samym początku zauważyłam nowe ramki z naszymi zdjęciami. Na tym zdjęciu byliśmy w zoo pierwszy raz, a tutaj najnowsze zdjęcie przed moim wyjazdem do szkoły, a dalej moje pierwsze urodziny. Kominek się tlił, a w kuchni było czuć przygotowane wcześniej przez mamę, moje ulubione ciasteczka czekoladowe. 


- Idę się rozpakować i zaraz zejdę - ucałowałam mamę i tatę.


- Tylko szybko, bo zjem całe ciasteczka - zażartował tata.


Weszłam po schodach i otworzyłam drzwi od mojego fiołkowo- szarego pokoju. Wszystko wyglądało tak jak sprzed paru miesięcy zanim wyjechałam do Hogwartu. Rozpakowałam kufer i od razu wyjęłam pióro i pergamin. Napisałam do Draco. Bardzo mi go brakowało. Spotykając się poza szkołą narażaliśmy się na ogromne ryzyko. Nie chciałam tego, wolałam jak był bezpieczny u siebie.


Następnego dnia rodzice poszli do pracy, a do mnie wpadła Merry. Bardzo ucieszył mnie jej widok. Wybrałyśmy się na kawę i do kina. Z początku nie chciałam opuszczać domu ze względu na sowę od Draco, ale nie zapowiadało się na szybką odpowiedź. 


- Granger i chłopak? - zaśmiała się przyjaciółka.


- Masz z tym jakiś problem? - odgryzłam się.


- Chciałabym go poznać! - stwierdziła uradowana - A rodzice wiedzą?


- Nie, to dla nich zbyt nie bezpieczne. Jakby chcieli mogliby z nich szybko wydusić potrzebne informacje, a tego nie chcemy.


Wczorajszy dzień minął  przyjemnie. Zazwyczaj Londyn nie jest miejscem gdzie panują upały, ale dziś wyjątkowo było bardzo gorąco. Ubrałam szorty i bluzkę, zbiegłam na śniadanie.


- Co u was kochani? - powitałam rodziców.


- Zaraz musimy otwierać gabinet kochanie - westchnęła mama - Praca dentystów wymaga tylu poświeceń - zaśmiała się.


- Może idź na jakieś zakupy - zaproponował tata - już minęło półtora tygodnia odkąd to jesteś.
 

Ten czas leciał zbyt szybko. Miałam w planach odwiedziny u państwa Weasleyów. Ronowi bardzo na tym zależało, oczywiście tęskniłam za nim i Harrym. Zjadłam śniadanie i pobiegłam na górę. Pergamin i pióro leżały gotowe do działania. 


Drogi Harry i Ron
Jak mija Wam czas poza Hogwartem? Mam nadzieje, że nie wpakowaliście się w kłopoty pod moją nieobecność. Tęsknie za Wami. W Londynie jest dość upalnie, ale narzekam na brak zadań domowych i nudę. Myślę, że niedługo się zobaczymy. Pozdrówcie wszystkich ode mnie.

                                                                                                        Całuje Hermiona

W momencie gdy zakleiłam kopertę w moim oknie pojawiła się sowa z listem w dziobie. Wiedziałam, że to od niego. Byłam bardzo podekscytowana. Zabrałam go i podałam sowie nowy list do wysłania. Rozdarłam kopertę i uśmiechnęłam się.



Moja Najukochańsza Hermiono
Szukałem Cię na peronie, ale zniknęłaś za szybko. Brakuję mi Ciebie i tęsknię za Tobą. U mnie sprawy nie wyglądają tak kolorowo jak u Ciebie. Moim rodzicom nie zależy na tym czy tam jestem czy nie. Sam nienawidzę tam przebywać, ale nie mogę iść do Dziurawego Kotła, bo przyniosę wstyd wielkiemu rodowi Malfoyów. Cały czas oglądam nasze cudne zdjęcie. Będę pisał bardzo często.  Kocham Cię i tęsknie za Tobą skarbie.

                                                                                                                  Twój Draco

Posmutniałam. Czemu on nie mógł być teraz ze mną? Wszystko przez te tajemnice. To nie jest sprawiedliwe, ale on nie może ryzykować, bo stracimy życie. Podeszłam do swojej biblioteczki i sięgnęłam książkę do zaklęć. Położyłam się i zaczęłam ją studiować. Po godzinie moje powieki stały się ciężkie i odpłynęłam w sen. 


Parę godzin później usłyszałam hałas. Wstałam jeszcze nie rozbudzona, zapaliłam lampkę nocną i rozejrzałam się po pokoju. Nic. W momencie gdy chciałam się na nowo położyć znowu usłyszałam ten hałas. 


Podeszłam do okna . Stał tam jakiś mężczyzna, jego twarz była spuchnięta, a z prawego boku ciekła mu krew.


To był on.


- Hermiona.. - wymamrotał gdy mnie zobaczył i zemdlał w moich ramionach.


- Draco.. - szepnęłam.


niedziela, 23 sierpnia 2015

Rozdział 5

Ciao! Jak wcześniej pisałam jestem aktualnie na wakacjach, a jutro jadę na wycieczkę i żeby trzymać się terminów postanowiłam wstawić rozdział dziś (dzień przed). Mimo licznych problemów z WiFi udało się! Wprowadziłam również część rozdziału z perspektywy innych bohaterów. Enjoy. 




"Chcę być tylko z Tobą"
5
*Draco



Myślałem, że to sen. Najgorszy, najstraszniejszy sen. Machinalnie moja ręka skierowała się w kierunku różdżki kiedy poczułem jej rękę. Była jeszcze bardziej przestraszona niż ja, cała krew odpłynęła jej z twarzy.


- Pan Malfoy? Panna Granger? Nie mogę uwierzyć - wydusiła Minewra.


- Ja to wytłumaczę.. - zaczęła Hermiona.


- Dość! - przerwała - Draco proszę ze mną. Natychmiast, a panna Granger niech nigdy tu sama nie przychodzi.


Powiedziała to i odeszła. Spoglądając na swoją dziewczynę, ruszyłem drogą  do gabinetu McGonagall. Idąc przez korytarz czułem na sobie spojrzenia innych uczniów, a w szczególności Pottera, który pewnie już coś podejrzewał. Skręciliśmy prosto  do gabinetu, a wielkie drzwi się za nami zatrzasnęły. 


- Zamilcz na chwilę i daj mi mówić chłopcze - powiedziała donośnie - Łazienka prefektów była lepszym miejscem na okazywanie uczuć! Co ty sobie myślisz? Wierze, że wiesz jakie niebezpieczeństwo na nią sprowadzasz. Nie potępiam tego, ale wasza tajemnica słabnie - chwilę pomyślała - Obiecaj mi, że będziesz ją chronił.


Nie wiedziałem co mam odpowiedzieć. Odebrało mi mowę. Byłem zdziwiony jej reakcją, ale i tak o wszystkim wiedziała. Nie musiała mi mówić nic odnośnie sprowadzania na kogoś niebezpieczeństwa, bo byłem w tym mistrzem. Każdy kto zadawał się zemną ryzykował życiem.


- Obiecuję.


- A teraz idź i uważaj na siebie. Jesteś dobrą osobą Draco, nie zapomnij o tym.


Przez całą drogę do Wielkiej Sali myślałem tylko o jej słowach: 


  "Jesteś dobrą osobą Draco, nie zapomnij o tym". 



*Hermiona


Ufałam Pani Profesor i wiedziałam, że nie zrobi nic nieodpowiedniego, ale w głębi duszy się bałam. Odwróciłam się i zauważyłam Harrego, który biegł w moją stronę. 


- Co się stało? Co on zrobił? - wydyszał.


Usiadłam pod drzewem i opowiedziałam mu wszystko ze szczegółami pomijając ten cudowny pocałunek. Pogoda się zmieniała, a to nie wróżyło nic dobrego. Poczułam chłodny wiatr, który potargał mi włosy.


- Chodźmy, pewnie placek dyniowy już na nas czeka - poklepał mnie przyjaciel.


Draco już tam siedział. Gdy weszłam posłał mi uśmiech, który w moim mniemaniu znaczył " Jest dobrze, nie martw się". Kamień z serca zaśmiałam się w duchu. Usiadłam koło Ginny, która jadła budyń. Wszyscy byli w świetnych humorach, bo rozpoczęto już treningi Quidditcha.


- Hej głodomorze! - rzuciłam, a ona się uśmiechnęła.


- Obroniłam przed Ronem ostatni kawałek placka dyniowego dla ciebie - zaśmiała się rudowłosa.


Ronald siedział parę miejsc dalej gawędząc z Deanem. Nie przejmuje się jego osobą, niech robi co chce. Po tym wszystki nie wiedziałam co mam myśleć. Sięgnęłam po Proroka Codziennego i przegryzałam plackiem dyniowym. Zaciekawił mnie artykuł o mugolach, którzy byli zaniepokojeni powstaniem Czarnego Pana. Sama wiem jak to jest w mugolskiej rodzinie, ale moi rodzice nie przejmowali się magią póki ich ona nie dotyczyła. Nawet moja mugolska przyjaciółka Merry nic nie mówiła, tylko traktowała mnie normalnie, nie wypytując o Hogwart czy inne sprawy. Wiedziała kiedy nie chciałam czegoś powiedzieć.


- Proszę o uwagę! - powiedział  Dumbledore - Mam bardzo ważną informacje do ogłoszenia. Z przyczyn technicznych Hogwart będzie musiał przejść małą renowację - po sali przeszedł cichy pomruk niezadowolenia uczniów - Na ten czas przeniesiecie się do rodzin, bądź znajdziemy wam jakąś tymczasową kwaterę.  Dokończcie posiłek i spakujcie swoje kufry.


Atmosfera wokół nas natychmiast zgęstniała. Wszyscy spoglądali na siebie z myślą czy to jakiś żart. W całej historii szkoły, nic takiego nigdy nie miało miejsca, a co dopiero w środku semestru. Harry i Ginny dyskutowali zaciekle co jest prawdziwą przyczyną chwilowego zamknięcia Hogwartu. Powiedzenie "mała renowacja" nie miało najmniejszego sensu oraz wydawało się niemożliwe. Kryła się za tym jakaś historia, ale liczę na to, że Harry dowie się czegoś od Albusa.


- Idę się spakować - powiedziałam wstając ze swojego miejsca.


Odwróciłam się i udałam do wyjścia gdy usłyszałam czyjeś wołanie i spojrzałam w tamtą stronę bardzo zaciekawiona.


- Hermiona!  - wołał Ron, cały czas biegł w moją stronę - Możemy porozmawiać? - nie czekając na moją odpowiedź wyszedł.


Potaknęłam.Wychodziłam z sali, ale czułam zakłopotanie. W drzwiach obejrzałam się za siebie czując na sobie palące spojrzenie Dracona.




     *Ron


Zbierałem się na to od paru tygodni, ale nie mogłem spojrzeć jej w twarz po  tym co powiedziałem i zrobiłem. Wstydziłem się za siebie oraz straciłem dwójkę najlepszych przyjaciół. Kierując się w stronę wyjścia na dwór, zauważyłem ławkę, na której chwilę później usiadłem. Nawet nie spojrzałem czy Hermiona szła za mną, ale gdy wyłoniła się z za filaru, wiedziałem, że to jest ta chwila.


- Musisz mi uwierzyć ja nigdy bym cię tak nie nazwał, nawet tak nie pomyślał, to wszystko co się przytrafiło to nie byłem ja - zaczerpnąłem powietrza - Przepraszam cię Hermiono, nie chciałem cię zranić ani stracić naszej przyjaźni.


Wpatrywała się we mnie smutnym spojrzeniem, ale dostrzegłem uśmiech chowający się na jej twarzy. Uspokoiłem się.


- Nic się nie stało Ronald - zaśmiała się - Dobrze, że mamy już wszystko wyjaśnione - wstała.


- Liczę, że odwiedzisz nas w Norze podczas tej podejrzanej renowacji? 


- Z milą chęcią - odparła - Teraz przepraszam, ale muszę iść spakować kufer i zanieść parę prac domowych.


Cała ona. Zawsze przemądrzała. Nie wiem czy to właśnie w niej lubiłem czy nienawidziłem tego. Od naszego pierwszego spotkania szkoła, była dla niej życiem i rajem. Została mi jeszcze rozmowa z Harrym i spakowanie kufra. Super,    akurat teraz gdy dobrze sobie radziłem na zielarstwiem musieliśmy opuścić Hogwart. Ruszyłem w stronę schodów i zauważyłem przyjaciela, który szedł z moją siostrą.


- Ej ty! Harry! Harry Potter! - krzyknąłem. 




*Ginny

- Widziałeś jak on na nią spojrzał? - zapytałam Harrego - Uważam, że trochę przesadza, a ty co o tym myślisz? Przecież może chyba normalnie rozmawiać z moim bratem. Halo Harry?


Nie lubiłam gdy uciekał myślami tak daleko. Nie mogłam się do niego dostać, a zdążyłam się przyzwyczaić, że kolejna osoba wie o Draco i Hermionie. Mogłam z kimś o tym porozmawiać. Dobrze, że to Harry, a nie Ron.


- Przepraszam Ginny, ale ja nadal nie pojmuje tego co się stało - odparł.


- Wiem, ale nie myśl tak o tym, wkrótce wszystko się wyjaśni, a myślę, że Dumbledore ci powie - poklepałam go po ręce - Chodźmy już.


Wstałam pierwsza, a on poszedł w ślad za mną. To chyba jest ten moment. Tak  mi się wydaję, muszę z nim porozmawiać. Wyszliśmy z Wielkiej Sali i odwróciłam się do niego. 


- Słuchaj Harry.. - zaczęłam.


Popatrzył na mnie pytająco. Jego zielone oczy lśniły. Zaśmiałam się ze zdenerwowania. Już miałam się go zapytać kiedy usłyszeliśmy jego..


- Ej ty! Harry! Harry Potter! - zawołał Ron.


Jak zawsze świetne wyczucie czasu. Dziękuję bracie..


czwartek, 20 sierpnia 2015

Rozdział 4

Witam! Wyjątkowo dodaje dziś rozdział, ponieważ wyjeżdżam jutro na wakacje i nie wiem będzie z moim wifi, ale w następnym tygodniu rozdziały powinny się ukazać normalnie. Chciałam podziękować za wszystkie miłe słowa pod adresem mojej twórczości:*






"Chcę być tylko z Tobą"
4
*Hermiona

Po paru dniach kiedy zostałam wypuszczona ze skrzydła szpitalnego nie wszystko wróciło do normy. Ron strasznie mnie unikał. W momencie gdy mnie widział, skręcał w inny korytarz lub zmieniał drogę. Nadal nie wiem co się wydarzyło, ale sytuacja  rzutuję również na jego przyjaźni z Harrym. Jest mi z tego powodu strasznie przykro, lecz Harry mówi, że nie potrafi mu czegoś wybaczyć, więc  tak oto mijają kolejne dni. 


- Halo Hermiona! Idziesz już? - zawołał Harry.


- Momencik.


Znowu się zamyśliłam, ostatnio często mi się to zdarza. Możliwe, że to skutek zaklęcia obliviate. Wygładziłam szatę i zeszłam do wspólnego pokoju Gryfonów, gdzie czekał na mnie przyjaciel. Nawet pokój wyglądał inaczej. Promieniał obesnościa innych ludzi, tak bardzo za tym tęskniłam. Popatrzyłam na Pottera i udałam się w stronę obrazu Grubej Damy, która wyjątkowo miała dziś swoje humorki. Szliśmy chwilę w milczeniu mijając kolejne korytarze, aż w końcu Harry nie wytrzymał.


- Czemu mi o nim nie powiedziałaś? - zapytał z wyrzutem.


Nie umiałam odpowiedzieć mu na to pytanie. Skupiłam się zbytnio na analizowaniu zadań z transmutacji. Nie jestem pewna co do zadania dziesiątego. Pani McGonagall bardzo się o mnie martwiła i nie kazała mi ich robić, ale i tak nie miałam nic innego do..


- Odpowiesz mi?


Spojrzałam na niego. Wyglądał bardzo dobrze. Zdrowy, w formie przed rozgrywkami Quidditcha. Jak zawsze zbyt zajęty mną niż sprawami pomiędzy nim i Ginny.


- Nie chciałam cię denerwować Harry. Ja.. W sumie sama nie wiem.. - wymamrotałam.



- Rozumiem, że Ronowi nic nie wspomniałaś, ale mi? Mi mogłaś powiedzieć - stwierdził - Zawszę będę Cię wspierać i przecież się przyjaźnimy - przytulił mnie, a ja obdarowałam go serdecznym uśmiechem.


Przepychaliśmy się dalej przez zatłoczone pierwszorocznymi korytarze, żeby dostać się do właściwej sali. Pogoda była dziś wyjątkowo piękna, a w powietrzu unosił się piękny zapach sosny. Dotarliśmy do klasy chwilę przed rozpoczęciem transmutacji. Dziś Pani Profesor opowiadała nam o najdrastyczniejszych transmutacjach, które w wyniku problemów z przejęzyczeniem się nie udały. Na przykład pewien czarodziej chciał zmienić swoją miotłę w świstoklik, a zamiast tego pozostał z wielki kotłem. 


Spojrzałam na zegarek i lekcja dobiegała końca. Poczułam ulgę, bo podczas mojej nieobecności nie zrobili zbyt wiele, a wiadomo, że bardzo zależy mi na szkole i transmutacji również.


- Dobrze moi drodzy na jutro przynieście zwój pergaminu z ostatnimi zadaniami, a teraz do jutra - powiedziała Pani Profesor - A i jeszcze, Hermiono zostań na chwilę.


Pokazałam Harremu, że nie musi na mnie czekać i podeszłam do biurka na końcu sali. Lubiłam w niej przebywać. Była wielka i posiadała ogromne okna, z których widok był niesamowity. Położyłam swoje zadania na stoliku i już wychodziłam kiedy..


- Hermiono, bardzo mi przykro. Naprawdę, że akurat ciebie to spotkało drogie dziecko - westchnęła marszcząc czoło - Trudno o tym mówić.. Ale uważam, że powinnaś wyjaśnić  to z Panem Weasleyem, on nie chciał tego wszystkiego co zaszło.


- Co zaszło Pani Profesor? - zapytałam zdziwiona.


- Ci chłopcy nie wiedzieli co robią, ale jak czujesz się lepiej to myślę, że powinnaś z nimi porozmawiać, oni..


- Ale co robili? - wykrzyknęłam.


Pani McGonagall popatrzyła na mnie zdziwiona, milczała. Po chwili wydała się bardzo zzatroskana i powiedziała: 


- Imperio to straszne zaklęcie, a cruciatus będzie ich prześladować do końca życia - posmutniała - Bardzo mi przykro Hermiono, wiem, że to trudne zaakceptować ich czyn. 


Nie musiała już nic mówić. Już wszystko wiedziałam. Migiem odwróciłam się  i wybiegłam z klasy zostawiając za sobą zdziwioną Panią Profesor. Nie mogłam myśleć o niczym innym. Biegłam przez korytarz, popychając wszystkich wokół. Moje nogi powoli odmawiały posłuszeństwa, oddech przyspieszył, a łzy cisnęły mi się do oczu. Nagle zauważyłam go, patrzył na mnie, a ja tylko odwróciłam głowę przyśpieszając bieg.



*Draco


Wyszliśmy wreszcie z eliksirów. Lekcja była wyjątkowo nudna. Snape znowu gadał nam o " Jakże wielkim meczu Quidditcha z Gryffindorem". Nie zależało mi na tym, pogodziłem się z Potterem i zmiażdżenie ich nie miało większego znaczenia. 

Staliśmy sobie spokojnie słuchając nędznych dowcipów Goyla, kiedy zobaczyłem Hermione. Spojrzałem w jej stronie , a jedna łza popłynęła jej po policzku. Nie popatrzyła na mnie tylko wybiegła na błonie, przepychając się i ignorując biednego Pottera, który za nią biegł. Zamarłem, a moje serce przyspieszyło.


- Idę się przejść. - rzuciłem reszcie i wyszedłem na zewnątrz.


Uderzyło mnie ciepłe i przyjemne powietrze. Czułem zapach sosen i świerków unoszący się dookoła. Za wszelką cenę starałem ukryć swoje zdenerwowanie. Dobrze wiedziałem gdzie iść. Zbyt dobrze ją znałem. Siedziała tam skulona, przyciskając kolana do ciała. Taka niewinna i bezbronna. Panorama wraz z nią wyglądała cudownie. Błękitna tafla jeziora plus ogromny las rozciągający się wzdłuż brzegu.


- Co się stało? - podszedłem wyciągając dłoń w jej stronę. Uniosła swoje czekoladowe oczy i uroniła kolejną łzę.      

 
Usiadłem koło niej, a ona wzdrygnęła się i oddaliła, zostawiając dziesięciocentymetrową przerwę pomiędzy nami. Nie mogłem dłużej udawać spokoju, roznosiło mnie od środka.


- Hermiona.. Powiedz mi proszę! - błagałem.


- Odejdź! - krzyknęła wstając.


Popatrzyłem na nią ze smutkiem. Cała się trzęsła. W momencie gdy podszedłem bliżej, zaczęła uciekać. Chwyciłem ją mocno, nie przejmując się jej protestem. Starała się mnie kopnąć, ale szybko zrobiłem unik nadal tuląc ją do siebie. 


- Uspokój się skarbie i wszystko mi opowiedz - poczułem jak się rozluźnia.


Chwyciłem jej twarz i zmusiłem by na mnie spojrzała. Uciekała wzrokiem. Mój stres powoli się oddalał, a ręce przestały się trząść.


- Nie jestem twoim skarbem - wykrztusiła - Już wiem skąd te rany! - opuściła rękawy szaty ukazując liczne przecięcia na przedramionach - Torturowali mnie! Nikt nie chce być z taka osobą. Brzydzisz się mną! - załkała.


-Czy ty myślisz, że to przeszkodzi mi w całowaniu cię? - zapytałem całując ją. 


Na początku stawiała opór, ale nie miała wyjścia, bo naparłem na nią zbyt mocno. Poczułem jak kolejna łza spływa po jej policzku. Miała tak miękkie usta, zawsze smakowała malinowym balsamem, który zwalał mnie z nóg.


- Widzisz? Spójrz na mnie proszę - uniosła swoje oczy - Myślisz, że cokolwiek, ktokolwiek powstrzyma mnie przed byciem z tobą? Dotykaniem cię? Kochaniem? - moje serce przyspieszyło - Cały należę do ciebie - ucałowałem  jej ręce - Zawsze będę dla ciebie skarbie. Jesteś najpiękniejszą rzeczą w moim życiu.


Hermiona popatrzyła na mnie i pocałowała mnie. Chwyciłem ją za biodra, popychając w stronę drzewa. Nadal napierałem na nią, ale ona również tego chciała. Widziałem to jak mnie pragnęła.


- Kocham Cię.


Zatraciliśmy się w tym jednym momencie. Ona i ja. Cały świat. Zero ukrywania, tajemnic. Tylko my. Nie mogłem się powstrzymać, jest taka piękna. Przycisnąłem ją jeszcze bardziej do siebie, kiedy usłyszałem trzask gałęzi. 


- Panno Granger, ja nie.. - przerwał kobiecy głos.


Odwróciłem się i zobaczyłem McGonagall.

poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Rozdział 3

Cześć! Zamieszczam kolejny rozdział mojego  opowiadania, więc enjoy :)
Proszę o pozostawienie komentarzy, ponieważ chcę poznać Wasze opinie.



    "Chcę być tylko z Tobą"
  3
*Draco

Drzwi się otworzyły i wparowaliśmy do środka. Jej ani śladu.

- Hermiona! - krzyknąłem.

- Hermiona! - wołał Harry.

Ręce mi się trzęsły. Może już za późno.. Nie, nie mogę tak myśleć. To nigdy nie będzie koniec. Potrzebuje jej i zrobię wszystko..

- Kogo my tu mamy! - usłyszałem znajomy głos.

- Goyle? Crabbe? Co tu robicie? - wysyczałem.

Spojrzałem na Pottera gdy on patrzył na coś w oddali. Przyjrzałem się i to była ona! Rzuciłem się do biegu, ale wtedy zrozumiałem, że coś jest nie tak. Co ci dwaj tu robili? Te głupki nie myślą o niczym innym niż jedzeniu, nie wiedzą nawet co to jest skrzeloziele.

- No no, Malfoy i Potter. Zgrana parka nieprawdaż Goyle? - zarechotał Crabbe.

- A teraz przejdźmy do konkretów - zachrypili równo jednym głosem. - Co tu robicie? Przyszliście uratować tę małą szlamę?

Wyciągnęliśmy różdżki gotowe do rzucenia zaklęcia obezwładniającego, ale oni byli szybsi.

- Co do.. - urwałem.

- Malfoy wszystko nam wyśpiewasz, albo ona zginie. Crucio!

Przez moją głowę przetoczył się krzyk. Cały mój świat krzyczał. Ona krzyczała.

- Co mam zrobić! Nie krzywdź jej! - wrzasnąłem, a ona uniosła swój wzrok.

Upadłem na kolana, a Harry podbiegł do mnie i chwycił mnie za ramię. Patrzyłem na niego osłupiony.

- Draco oni są zahipnotyzowani - powiedział. - Działają pod wpływem zaklęcia Imperio! To nie są twoi przyjaciele!

- Dobrze Potter - zarechotali równo. - A teraz zakończymy biedny żywot tej dziewczynki.

Myśl! Myśl! Myśl! Szybko, bo ona przeze mnie umrze. Mogłem to przewidzieć. Wszystko wydało się jasne. Ten idiota Weaslay nazywając ją szlamą też nie był sobą. Ktoś mnie sprawdza, ale nigdy się o niczym nie dowie.

- Drętwota! - rzucił Harry, a Crabbe i Goyle wylądowali na drugim końcu sali - Mamy mało czasu.

- Hermiona! - podbiegłem do niej.

Wyglądała strasznie. Przekrwione oczy, spuchnięta buzia, ale nadal była moją piękną. Spojrzała na mnie przez chwile i odpłynęła w moich ramionach.

- Musimy ją stąd zabrać, szybko - krzyknąłem - Accio różdżka.

Obejrzałem się za siebie, a te dwa głupki nadal tam leżały. Oberwie im się, ale nie mogę ich winić. To straszne zaklęcie, któremu  byli poddani razem z Weasleyem. Tylko jakiś śmierciożerca mógł rzucić zaklęcie niewybaczalne.

- Weź ją i zabierz do skrzydła szpitalnego - podałem ją Harremu - Dziękuję Potter - posłałem mu uśmiech - Trzymaj się - ucałowałem Hermionę w czoło.

Nie mogli wiedzieć że byłem w to zamieszany. Nikt nie mógł.

Udając się do dormitorium zauważyłem McGonagall, która ciągnęła Weasleya do gabinetu Dambeldora. Ładnie się narobiło, ale myślę tylko o niej. Czy nic jej nie jest. Muszę ją zobaczyć..


*Hermiona


Nie pamiętam nic. Kompletnie nic. Obudziłam się dwa dni temu, a wciąż leżę w szpitalu. Wszyscy byli mnie odwiedzić. Oprócz niego. Tylko on nie przyszedł. Harry wspominał mi, że odegrał ważną rolę w "ratowaniu mnie" i że pomiędzy nimi jest dobrze jak nigdy dotąd. Cieszyłam się, że się dogadują, ale poczucie pustki, którą czułam nie dawało mi spokoju.

Co wieczór Parvati przynosiła mi lekcje. Podczas mojej nieobecności na eliksirach nie próżnowali. Snape wykorzystywał moją nieobecność i przerobił większość materiału na ten semestr. Na lekcjach obrony przed czarną magia nie działo się nic nadzwyczajnego, Profesor Lupin wiedział co zaszło i nie chciał żeby opuściło mnie jakieś wielkie zaklęcie. Bardzo dobrze, że znów jest w Hogwarcie, chociaż jako wilkołak ma trudności z nauczaniem.

- Puk puk! - uśmiechnął się Harry.

- Hej - odpowiedziałam nieśmiało.

- Przyprowadziłem kogoś - rzucił, posyłając mi najserdeczniejszy uśmiech.

To on. Wiedziałam, że to będzie on. Tak długo czekałam, żeby go zobaczyć.

- Cześć Granger - podszedł do mojego łóżka.

- To ja was zostawię.. - powiedział Harry wychodząc i zamykając drzwi.

Popatrzyłam na niego. Wyglądał cudownie. Te same włosy, te same piękne oczy. Cały mój. Wydaje mi się, że minęły wieki od naszego ostatniego pocałunku. Chciałabym znów poczuć jak jego silne ramiona mnie obejmują. Usłyszeć jego śmiech, a on tylko się we mnie wpatruje.

- No co? Nie masz nic do powiedzenia? - wyrzuciłam z siebie - Może to,   że rzuciłeś na mnie zaklęcie obliviate. Dlatego nic nie pamiętam. Nie jestem głupia i chce wszystko wiedzieć! - uniosłam głos a chłopak chwycił mnie za rękę i powiedział:

- Tęskniłem.

Już dalej nie chciałam nic wiedzieć. Jego głos, spojrzenie i dotyk skruszyły moje serce na miliony kawałeczków. Przesunęłam się na lewą stronę łóżka żeby zrobić mu miejsce. Położył się koło mnie, objął ramieniem, pocałował.

- Kocham cię - szepnął i tak odpłynęliśmy w sen.

A gdy się obudziłam jego już nie było, zostało tylko puste miejsce..

czwartek, 13 sierpnia 2015

Rozdział 2

I co tam u Was? Pewnie też tak gorąco jak u mnie. Zapraszam do przeczytania kolejnego rozdziału i pozostawiania komentarzy.



        "Chce być tylko z Tobą"
  2
   *Hermiona
 


Eliksiry minęły  bardzo szybko, ale lekcja była wyjątkowo nudna. Ani razu nie podniosłam ręki, a znałam odpowiedzi na każde zadane pytanie. Problem był jeden. On. On był problemem. To utrudniało wszystko,  a nigdy nie chciałam żyć w tajemnicy ani oszukiwać przyjaciół.


- Hermiona! Halo wróć do żywych - powiedział Ronald pstrykając swoimi palcami przed moją twarzą. 


- Uspokój się stary, co ci tak zależy? - mruknął Harry - Ostatnio masz nas gdzieś i tylko przejmujesz się bzdurami.


Wiedziałam, że ma racje, ale nie poparłam go. Zajęłam się pochłanianiem soku dyniowego, który nie smakował tak przyjemnie jak zawsze. Spojrzałam w stronę stołu Slytherinu. Siedział tam i patrzył na mnie. Posłałam mu uśmiech, lecz on tylko odwrócił wzrok.


- Do kogo się tak szczerzysz? - warknął Ron.


- Masz do mnie jakiś problem? - krzyknęłam - Przez cały czas zachowujesz się jak głupek! Kiedy mi na tobie zależało zajmowałeś się innymi, a jak role się odwróciły robisz mi wielkie wyrzuty! 


Wszyscy dookoła byli w szoku. Ja sama również byłam w szoku oraz zdziwiłam się  swoim nagłym wybuchem, ale nie mogłam już dłużej znieść jego chamskiego zachowania w stosunku do mnie. 


- Oszalałaś? Przecież mi nigdy na tobie nie zależało w taki sposób Granger -warknął - Nigdy nie mógłbym być ze szlamą. 


Krew odpłynęła mi z twarzy. Co on powiedział? Szlama? Łzy zaczęły cisnąć mi się do oczu. Wstałam, ignorują spojrzenia i komentarze pozostałych uczniów. Wybiegłam z Wielkiej Sali. Tylko teraz gdzie iść żeby nikt mnie nie znalazł? Pokój Życzeń. Szukałam go, a on pojawił się chwile później. Weszłam do środka zamykając wielkie wrota. 





*Draco


Chwile zajęło mi dojście do tego co właśnie zobaczyłem. Jak ten dupek mógł nazwać tak moją dziewczynę? Kipiałem ze wściekłości. Gdzie ona jest? Pewnie pobiegła do dormitorium albo łazienki. On nazwał ją szlamą, nie ujdzie mu to na sucho. Patrzyłem na nią, jak pękało jej serce, a nie mogłem nic zrobić. Potter siedział tam jak idiota,też nic nie zrobił, nikt nic nie zrobił. 


- Draco? - zapytał Goyle.


- Co? - warknąłem.


Nikt już nieśmiał się odezwać. Władza nie jest taka świetna na jaką wygląda. Raniłem ich wszystkich, nie zasługiwali na to. Zwłaszcza, że nie byłem takim człowiekiem. To wszystko jego wina! On zmusza mnie do wszystkiego, kontroluje matkę i ojca, którzy są głusi na moje wołanie. Matka czasem popiera moje zdanie, ale przy ojcu nigdy mnie nie poparła. Tchórz, zawsze nim była. Czarny Pan niszczył naszą rodzinę. Podniosłem oczy w stronę stołu Gryfonów, lecz jej tam nie było, nie wiedziałem jak poradzić sobie z tym bólem bez niej. Nagle Potter zerwał się na równe nogi i pobiegł jej śladem. Nie mam zamiaru siedzieć tu dłużej jak idiota.


- Wychodzę, nie jestem głodny. - burknąłem w stronę pozostałych.


Udałem się za Potterem. Najpierw do dormitorium, później do łazienki dziewczyn, prefektów. Nigdzie jej nie było.  Nikt jej nie wiedział, bo wszyscy siedzieli i jedli obiad w wielkiej sali. Zdziwił mnie brak reakcji ze strony nauczycieli  na to wszystko co się wydarzyło. 


- Malfoy, myślisz, że jestem głupcem? - powiedział Harry stojąc przede mną.


- Nie wiem Potter sam sobie odpowiedz - splunąłem.


- Nie graj ze mną. Wiem o wszystkim w momencie gdy na nią patrze, a wszystko się potwierdziło kiedy wyszedłeś z wielkiej sali i pobiegłeś za mną, tzn za nią.


Zbladłem. Nie był taki głupi jak myślałem, wydaje mi się, że gdyby nie okoliczności pewnie bym go polubił. Może nawet już go lubię.


- Nikt nie może o tym wiedzieć. - powiedziałem ze smutkiem.


- A to niby czemu? Chcesz trzymać ją w tajemnicy? Myślisz, że to dla jej dobra?


- Myślisz, że jestem idiotą? Jeśli ktokolwiek by się dowiedział.. - głos mi się łamał.


- To co? - zapytał Harry. Patrzył na mnie tak jak ojciec kiedyś przed laty. Z troską. Byliśmy wtedy wolni. Mogłem być sobą.


- To mi ją zabiorą.. - wyszeptałem.




 *Harry

Myślałem, że mi się coś śni. Malfoy od zawsze nienawidził nas wszystkich, a teraz? Spotyka się z Hermioną, moją najlepszą przyjaciółką, jest dla mnie miły i prawie widziałem jak na moich oczach się załamał. Chyba na prawdę mu na niej zależy. Z resztą mi też i za wszelką cenę ją ochronię. Z nim jest narażona na Voldemorta jeszcze bardziej niż ja sam. Zrobi wszystko żeby Draco wykonał misje jakie mu zleci, a gdy dowie się o Hermionie.. Skrzywdzi nas wszystkich.


- Rusz się Potter! - krzyknął - Musimy ją odnaleźć.


Spojrzałem na niego. To nie był Malfoy, którego znałem. Ten tu walczy o to co kocha, nie bał się. Zawsze przypominał mi swojego ojca Lucjusza, ale nie teraz. W tym momencie zdałem sobie sprawę, że Dracon Malfoy może być moim przyjacielem.

- Masz pomysł gdzie może teraz być? - zapytałem.

- Błonie? Może drzewo gdzie zawsze się uczy?

To ona miała takie drzewo? Chłopak serio mnie zadziwiał. Myślę, że dziś spotka nas nie jedna przygoda.

Strasznie padało. Udaliśmy się na błonie i pod jej drzewo. Nigdzie jej nie było, a Draco wydawał się jeszcze bardziej załamany niż dotychczas. Jego oczy posiniały, a włosy potargały od ciągłego pocierania ich ręką.

- Znajdziemy ją. - powiedziałem pocieszająco, a on posłał mi miły uśmiech.

To wszystko wydaje mi się śmieszne. Kto by pomyślał oni razem. Ron nie będzie zadowolony, ale nie popieram jego dzisiejszego zachowania. Nie był sobą. Usiadłem na schodach i otworzyłem Mapę Huncwotów. Nigdzie jej nie widać. Podczas całego przedstawienia chłopak mi się przyglądał, ale myślami był gdzieś daleko.

- Już wiem! - krzyknął i zerwał się na równe nogi.

Pobiegłem za nim. Biegliśmy po korytarzach Hogwartu, lecz nic nie wskazywało  na obecność  Hermiony.

- Draco.. - urwałem zdyszany - To czego my szukamy?

- Jak to czego? Pokoju Życzeń! - wykrzyknął, w tym samym momencie gdy pojawiły się wielkie drzwi.

Nadusiłem na klamkę i weszliśmy.


niedziela, 9 sierpnia 2015

Rozdział 1

Hej Kochani! Po namowach postanowiłam dodać pierwszy rozdział. Będzie to mały przedsmak całej historii i akcji. Liczę, że Wam się spodoba! 



         " Chcę być tylko z Tobą "
     1
  *Hermiona




- Draco... - westchnęłam.


- Powiedziałem nie! - wykrzyczał cofając się do tyłu - Z Krumem się sprawdziło, pamiętasz? To czemu nagle uważasz, że to zły pomysł?


Gdy Victor zaprosił mnie na bal, miałam zamiar grzecznie odmówić, lecz Draco uważał, że będzie to doskonała przykrywka. Wiem jaki ból mu to sprawiło, ale wolałam to niż iść z Ronem. Pałali do siebie wzajemnie nienawiścią odkąd pamiętam, co nie zmieniało faktu iż wiem, że Malfoy lubił Weasleyów.


- To był jeden jedyny raz kiedy się zgodziłam. Myślisz, że kim ja jestem Malfoy? - rzuciłam  wchodząc do damskiej łazienki.


Zaraz miałam eliksiry, a Profesor Snape nie lubił gdy ktoś się spóźniał. Jestem taka głupia, nawet gdy emituje wściekłością, myślę o szkole i o odrabianiu zadań domowych. Harry już pewnie na mnie czeka. Myłam właśnie ręce gdy ktoś złapał mnie od tyłu. Odwróciłam się i już chciałam rzucić jakieś zaklęcie, a zobaczyłam tylko troskę wymalowana na jego twarzy.


- Oszalałeś? - wrzasnęłam - Mogłam cię zranić

.
- Ejej! Tylko się nie smuć - powiedział dotykając mojej twarzy. - To moja wina. Wiesz, że za wszelką cenę chce naszego dobra, a przede wszystkim twojego. Wiesz również, że moja gra musi być wiarygodna. Ten, którego imienia nie wolno wymawiać mnie obserwuje. - jego ciało napięło się akcentując każde wypowiedziane słowo.


- Voldemort. - powiedziałam, patrząc jak Draco zmienia swój wyraz twarzy.


- Nigdy tak nie mów Granger! Nigdy! Nie wiesz co by zrobił, żeby odebrać mi najcenniejsza rzecz jaką mam.. Ciebie.


Patrzyłam na niego w takim osłupieniu, że aż nie widziałam co odpowiedzieć. Wiem ile wycierpiał i musi robić to dopóki jego rodzina nie będzie bezpieczna. Podeszłam do niego i chwyciłam go za rekę. Jego ciało w jednej chwili się rozluźniło.


- Muszę już iść, Harry na mnie czeka. Mamy eliksiry. - powiedziałam patrząc mu w oczy.


- Czy Snape zrobił coś nieodpowiedniego? - spochmurniał - Obraził Cię lub ukarał?


- Draco - zaśmiałam się - Przestań umiem o siebie zadbać.


Chłopak popatrzył na mnie z lekkim uśmiechem. 


- Co ja z tobą mam Granger - mruknął próbując mnie pocałować.


- Nie wiem Malfoy - szturchnęłam go i wyszłam z łazienki chichocząc.


Odwróciłam się i nadal tam stał. Wysoki blondyn o smutnym spojrzeniu, które łamało moje serce. 

Rzuciłam się na niego wreszcie łącząc nasze usta w pocałunku.

czwartek, 6 sierpnia 2015

Prolog

Mam aktualnie trochę czasu i postanowiłam napisać prolog.


Mój drogi pamiętniku!

Bardzo dawno mnie tu nie było. Jestem już w Hogwarcie, rozpoczynając mój szósty rok nauki.Większość czasu z  tegorocznych wakacji spędziłam w Norze u państwa Weasleyów. Harry znowu bardzo narzeka na ból swojej blizny, a Ron prawię ze mną nie rozmawia. Sprawy się pokomplikowały. Przez całe lato wysyłaliśmy sobie z Draco listy. Nie widziałam go tak dawno.. Bardzo się o niego martwię. Nie wybaczyłabym sobie gdyby coś mu się stało. Ginny wciąż powtarza, że będę spędzać z nim cały czas w Hogwaricie, gdyby to było takie łatwe. W zeszłym roku o mały włos zostalibyśmy złapani. Muszę też wspomnieć, że wszyscy już wiedzą o  Harrym i Ginny, ale on jest chyba zbyt nieśmiały żeby do niej zagadywać. W tym roku postaram się zbliżyć ich do siebie nawzajem. Muszę już kończyć, bo zaraz mam runy, a później spotykam się z Draconem.

Nox.



Dzienniku!

Wczoraj wieczorem dotarłem już do Hogwartu. Znowu wygrałem z ojcem. Co roku zakazuje mi tu przyjeżdżać, ale już dawno przestałem go słuchać. Sprawy z Czarnym Panem nie mają się najlepiej, cały czas mnie obserwuje, a to nie jest dla niej dobre.Ukrywanie się nigdy nie będzie łatwe, ale Hermiona musi sobie jakoś z tym poradzić. Jest moim światem. Jak zawsze gdy docieram do szkoły, muszę założyć maskę. Tę maskę typowego Malfoya, czyli chama z pieniędzmi, który ma fioła na punkcie czystości krwi. Ten, którego imienia nie wolno wymawiać ma szpiega w szkole, więc poziom ostrożności wzrasta. Kończę, bo nie chcę się spóźnić, tak dawno jej nie widziałem.

Nox.

 

 

Początek

Witam!

 Na moim blogu mam zamiar udostępniać moje  autorskie opowiadania o losach "Dramione". Muszę na wstępie dodać,  że będę również czasem udostępniać posty nie związane        z opowiadaniem "Chcę być tylko z Tobą". Poszczególne rozdziały będę publikować     raz lub dwa razy w tygodniu. 
Na początek to chyba tyle.                    Buziaki!