poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Rozdział 3

Cześć! Zamieszczam kolejny rozdział mojego  opowiadania, więc enjoy :)
Proszę o pozostawienie komentarzy, ponieważ chcę poznać Wasze opinie.



    "Chcę być tylko z Tobą"
  3
*Draco

Drzwi się otworzyły i wparowaliśmy do środka. Jej ani śladu.

- Hermiona! - krzyknąłem.

- Hermiona! - wołał Harry.

Ręce mi się trzęsły. Może już za późno.. Nie, nie mogę tak myśleć. To nigdy nie będzie koniec. Potrzebuje jej i zrobię wszystko..

- Kogo my tu mamy! - usłyszałem znajomy głos.

- Goyle? Crabbe? Co tu robicie? - wysyczałem.

Spojrzałem na Pottera gdy on patrzył na coś w oddali. Przyjrzałem się i to była ona! Rzuciłem się do biegu, ale wtedy zrozumiałem, że coś jest nie tak. Co ci dwaj tu robili? Te głupki nie myślą o niczym innym niż jedzeniu, nie wiedzą nawet co to jest skrzeloziele.

- No no, Malfoy i Potter. Zgrana parka nieprawdaż Goyle? - zarechotał Crabbe.

- A teraz przejdźmy do konkretów - zachrypili równo jednym głosem. - Co tu robicie? Przyszliście uratować tę małą szlamę?

Wyciągnęliśmy różdżki gotowe do rzucenia zaklęcia obezwładniającego, ale oni byli szybsi.

- Co do.. - urwałem.

- Malfoy wszystko nam wyśpiewasz, albo ona zginie. Crucio!

Przez moją głowę przetoczył się krzyk. Cały mój świat krzyczał. Ona krzyczała.

- Co mam zrobić! Nie krzywdź jej! - wrzasnąłem, a ona uniosła swój wzrok.

Upadłem na kolana, a Harry podbiegł do mnie i chwycił mnie za ramię. Patrzyłem na niego osłupiony.

- Draco oni są zahipnotyzowani - powiedział. - Działają pod wpływem zaklęcia Imperio! To nie są twoi przyjaciele!

- Dobrze Potter - zarechotali równo. - A teraz zakończymy biedny żywot tej dziewczynki.

Myśl! Myśl! Myśl! Szybko, bo ona przeze mnie umrze. Mogłem to przewidzieć. Wszystko wydało się jasne. Ten idiota Weaslay nazywając ją szlamą też nie był sobą. Ktoś mnie sprawdza, ale nigdy się o niczym nie dowie.

- Drętwota! - rzucił Harry, a Crabbe i Goyle wylądowali na drugim końcu sali - Mamy mało czasu.

- Hermiona! - podbiegłem do niej.

Wyglądała strasznie. Przekrwione oczy, spuchnięta buzia, ale nadal była moją piękną. Spojrzała na mnie przez chwile i odpłynęła w moich ramionach.

- Musimy ją stąd zabrać, szybko - krzyknąłem - Accio różdżka.

Obejrzałem się za siebie, a te dwa głupki nadal tam leżały. Oberwie im się, ale nie mogę ich winić. To straszne zaklęcie, któremu  byli poddani razem z Weasleyem. Tylko jakiś śmierciożerca mógł rzucić zaklęcie niewybaczalne.

- Weź ją i zabierz do skrzydła szpitalnego - podałem ją Harremu - Dziękuję Potter - posłałem mu uśmiech - Trzymaj się - ucałowałem Hermionę w czoło.

Nie mogli wiedzieć że byłem w to zamieszany. Nikt nie mógł.

Udając się do dormitorium zauważyłem McGonagall, która ciągnęła Weasleya do gabinetu Dambeldora. Ładnie się narobiło, ale myślę tylko o niej. Czy nic jej nie jest. Muszę ją zobaczyć..


*Hermiona


Nie pamiętam nic. Kompletnie nic. Obudziłam się dwa dni temu, a wciąż leżę w szpitalu. Wszyscy byli mnie odwiedzić. Oprócz niego. Tylko on nie przyszedł. Harry wspominał mi, że odegrał ważną rolę w "ratowaniu mnie" i że pomiędzy nimi jest dobrze jak nigdy dotąd. Cieszyłam się, że się dogadują, ale poczucie pustki, którą czułam nie dawało mi spokoju.

Co wieczór Parvati przynosiła mi lekcje. Podczas mojej nieobecności na eliksirach nie próżnowali. Snape wykorzystywał moją nieobecność i przerobił większość materiału na ten semestr. Na lekcjach obrony przed czarną magia nie działo się nic nadzwyczajnego, Profesor Lupin wiedział co zaszło i nie chciał żeby opuściło mnie jakieś wielkie zaklęcie. Bardzo dobrze, że znów jest w Hogwarcie, chociaż jako wilkołak ma trudności z nauczaniem.

- Puk puk! - uśmiechnął się Harry.

- Hej - odpowiedziałam nieśmiało.

- Przyprowadziłem kogoś - rzucił, posyłając mi najserdeczniejszy uśmiech.

To on. Wiedziałam, że to będzie on. Tak długo czekałam, żeby go zobaczyć.

- Cześć Granger - podszedł do mojego łóżka.

- To ja was zostawię.. - powiedział Harry wychodząc i zamykając drzwi.

Popatrzyłam na niego. Wyglądał cudownie. Te same włosy, te same piękne oczy. Cały mój. Wydaje mi się, że minęły wieki od naszego ostatniego pocałunku. Chciałabym znów poczuć jak jego silne ramiona mnie obejmują. Usłyszeć jego śmiech, a on tylko się we mnie wpatruje.

- No co? Nie masz nic do powiedzenia? - wyrzuciłam z siebie - Może to,   że rzuciłeś na mnie zaklęcie obliviate. Dlatego nic nie pamiętam. Nie jestem głupia i chce wszystko wiedzieć! - uniosłam głos a chłopak chwycił mnie za rękę i powiedział:

- Tęskniłem.

Już dalej nie chciałam nic wiedzieć. Jego głos, spojrzenie i dotyk skruszyły moje serce na miliony kawałeczków. Przesunęłam się na lewą stronę łóżka żeby zrobić mu miejsce. Położył się koło mnie, objął ramieniem, pocałował.

- Kocham cię - szepnął i tak odpłynęliśmy w sen.

A gdy się obudziłam jego już nie było, zostało tylko puste miejsce..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz