piątek, 28 sierpnia 2015

Rozdział 6

Gotowi na większą dawkę emocji? Zapraszam do czytania jednego z najdłuższych (na tą chwilę) rozdziałów na moim blogu :)



"Chcę być tylko z Tobą"
6
*Draco


Nie byłem uradowany na wieść o renowacji czy czymś tam Hogwartu. Musiałem i byłem zmuszony wrócić do domu. Nienawidziłem tego miejsca, nawet nie wiem jak można nazywać to domem. Będąc w szkole mogłem chociaż odpocząć od rodziny, ciągłych problemów i ojca zawiedzionego moją postawą w każdej możliwej chwili mojego życia. Po spakowaniu swoich rzeczy, usiadłem na chwile   na łóżku i myślałem o Hermionie. Widziałem ją dziś tylko kilka razy, a nawet nie wiem czy będziemy mieli okazję się pożegnać.


"Gdzie ona jest?" była to moja pierwsza myśl po wyjściu z pociągu. Rozglądałem  się trochę, ale jej ani śladu. Dworzec był ogromnym miejscem, a teraz kłębiło się tu dużo dzieciaków. Za to po chwili ujrzałem Louisa, który machał do mnie jak opętany. Nawet go lubiłem, jednie z nim mogłem normalnie porozmawiać  w domu. Był moim kierowcą czy coś w tym guście. Miał około dwudziestu pięciu lat, niski szatyn o ciekawskim spojrzeniu.


- Witam, Panie Malfoy - uśmiechnął się - Zapraszam! - wskazał na długą, czarną limuzynę.


Nie potrzebnie wydane galeony, pomyślałem. Po co im latający samochód? Jeśli dobrze pamiętam to Weaslayowie mieli taki, a mój ojciec ich nienawidził. Uważał ich za największych zdrajców krwi. Śmieszne to, bo w pewnym sensie też  nim byłem. Już od samego początku nie zapowiada się dobrze, a co będzie jak dojadę do celu.


- Jak pański pobyt w Hogwarcie? - zapytał Louis.


- Jak zawsze świetny - zaśmiałem się.


- A co u Panienki Hermiony? 


- Wszystko w porządku - odparłem.


Był jedyną bliską mi osobą, która o niej wiedziała. Mogłem mu ufać, on nie należał do głupców tak jak uważał mój ojciec. Lecieliśmy szybko, zaraz pewnie będziemy na miejscu. Nagle pojazd się zatrzymał.


- Proszę bardzo. Domek to jednak domek co nie? - zażartował.


- Ta, ładny mi domek - odburknąłem.


W żadnym stopniu nie przypominał domu. To był pałac, wielka posiadłość, w której mieszkały trzy osoby. Zawsze mnie to śmieszy jak o tym myślę. Wyjąłem kufer z bagażnika i wszedłem po schodach. Wielkie, mahoniowe drzwi się otwarły,a ja poczułem chłód bijący od niebieskich ścian, podłogi oraz sufitu. 


- Draco! Mój synek - rzuciła mi się na szyje matka.


- Witaj matko - rzuciłem 


- Jak było? Jesteś głodny? - dopytywała się Narcyza.


- Pójdę do siebie.


Nagle pojawił się ojciec. Ubrany na czarno jak zawszę z miną, która oznaczała "znowu ty tutaj?". Jak to mówią? Kwestia przyzwyczajenia. Zabrałem kufer oddalając się od nich.


- Draco. Witaj - powiedział oschle ojciec.


- Właśnie pytałam naszego syna czy nie znudził mu się już ten zameczek, w którym się uczy - skłamała matka.


- Będę u siebie.


Nie miałem siły na kłótnie, a wiedziałem, że się szykowała. Matka taka jest. Kocha mnie tylko wtedy gdy nie ma ojca. Jest inną osobą gdy jesteśmy sami. Taką  ją kocham, a nie tę zakłamaną wersję, którą udaje w towarzystwie. Gdyby nie błędy ojca i klątwa Czarnego Pana, którą sprowadził na naszą rodzinę. Wszystko wydawałoby się inne.


Wreszcie trafiając do mojego pokoju, położyłem kufer koło szafy i machnąłem różdżką. Zaczął się rozpakowywać. Wydaje mi się, że za każdym razem gdy  tu wracam,  ten pokój jest większy. Szare ściany i brązowe meble dodają mu uroku, ale wcale go nie lubię. Wypakowałem zdjęcie moje i Hermiony. Jest specjalnie zaczarowane żeby pokazywać się tylko jej i mi. Reszta widzi tylko mnie na miotle. Chwilę przechadzając się po pokoju, myślałem o niej, co teraz robi, gdzie jest. Nagle poczułem się zmęczony po tej całej drodze, chyba pójdę spać.


Parę godzin później obudziłem się strasznie głodny, więc poszedłem do kuchni. Było to ogromne pomieszczenie z wielką lodówką, czarnymi meblami i barkiem przy, którym właśnie siedziałem. Nalałem sobie kremowego piwa i zabrałem kawałek pieczeni. Po chwili do kuchni wparował ojciec.


- Nie powinieneś zająć się czymś pożytecznym chłopcze? - syknął.


Głos w mojej głowie podpowiedział mi "Siedź cicho idioto". Już dawno nauczyłem się to ignorować lecz nie tym razem. 


- A co twoim zdaniem powinienem teraz robić? Uczyć się? - prychnąłem - Z książek w tej szkółce, której tak nienawidzisz.


- Może na przykład zrób coś co przysporzy nam wszystkim dobra - powiedział - Odwiedź ciotkę.


- Tą, która przez ciebie gniła w Azkabanie? - zaśmiałem się, a sytuacja robiła się napięta.


Twarz ojca zmieniła się w maskę bez uczuć. Nie był to starch, który ciągle widziałem na jego twarzy przy spotkaniach z Voldemortem lecz gniew i nienawiść. Chwycił różdżkę i wycelował nią w moją pierś. Zachowałem zimną krem.


- Uważaj do kogo mówisz! -wrzasnął - Crucio!


Ostatnią rzeczą jaką pamiętam była moja matka, która patrzyła na mnie jak      na robaka, którego trzeba zdeptać, a ojciec napawał się rozkoszą, słysząc jak jego syn jest przez niego torturowany. Ból przeszywający moje ciało oraz smak lepkiej krwi w moich ustach. Później pustka.


Obudziłem się we własnym łóżku, a nie na kuchennej podłodze. Nie mogę się ruszać, bo wszystko mnie boli. Podniosłem koszulkę i zobaczyłem liczne przecięcia na mojej skórze wraz z zashcniętą krwią. Podszedłem do lustra w łazience i przeszedł mnie chłód bijący od zimnych płytek. Twarzy wyglądała paskudnie, a włosy były strasznie rozczochrane i pozlepiane krwią. Usłyszałem jakiś dźwięk od strony okna. Wyszedłem z łazienki i była to sowa z listem w dziobie, wyjąłem go i szybko otworzyłem.


Ukochany Draco!
Bardzo mi smutno i żałuję, że się nie pożegnaliśmy. Teraz będzie tylko gorzej. Jestem wśród mugoli i raczej w najbliższym czasie nie uda nam się spotkać. Tęsknię za Tobą tak bardzo. Jak się czujesz i jak powrót do domu? U mnie jest  świetnie! Spędziłam trochę czasu z rodzicami i Merry. Chciałabym być teraz z Tobą, ale niestety nie jest nam to dane. Pisz do mnie. Kiedy będziesz mógł się spotkać to wystarczy, że postukasz różdżką w zdjęcie, a mnie zobaczysz. Bardzo Cię Kocham.

                                                                                   Twoja Hermiona 

Miałem ochotę rzucić wszystko i choćby pobiec do niej. Tęskniłem za nią każdym centymetrem mojego ciała i całym sercem. Już niedługo ukochana. Zabrałem pióro i pergamin. Po skończeniu listu wręczyłem go sowie i odleciała. Wróciłem do łazienki i zabrałem długi, relaksujący prysznic. Poczułem się znacznie lepiej, ale nadal byłem obolały.

Minął już tydzień od kłótni z ojcem. Nie widziałem go od tamtej pory i jestem bardzo szczęśliwy z tego powodu. List do Hermiony chyba długo leci, bo nie otrzymałem jeszcze żadnej odpowiedzi, a ona odpisuje z prędkością błyskawicy. Ubrałem na siebie zieloną koszulkę i dresowe spodnie. Drzwi od mojego pokoju nagle się otworzyły, a w nich stanęli moi rodzice.


- Powinieneś powtarzać teraz eliksiry - powiedział sucho ojciec.


- Rozmawialiśmy ze Snepem - wtrąciła matka - I mówił nam, że spadłeś na "zadowalający".


- Nie muszę ci mówić, że znowu nas zawiodłeś - przerwał - Następnym razem pomyśl, bo wyrośniesz na jeszcze większego nieudacznika chłopcze.


- Kogo? - krzyknąłem tracąc panowanie nad swoim głosem - Nieudacznik tak? Wydaje mi się, że jednym nieudacznikiem tu jesteś ty! Nie umiesz wykorzystać swojego stanowiska i całe życie żyjesz w strachu przed nim! Sprowadziłeś na nas niebezpieczeństwo i rozbiłeś naszą rodzinę!


Patrzyłem jak ojciec przyswaja te informacje i nagle wybucha. Rzuca się na mnie z łapami. Uderza mnie w twarz. Zginam się w pół gdy kopie mnie w brzuch. Oddaje mu solidny cios w twarz, po którym się cofa, a ja zyskuje czas żeby wstać. Mój policzek krwawi. Lucjusz patrzy na mnie z wściekłością i rzuca zaklęcie, którego jeszcze nigdy nie słyszałem, a po moim ciele rozpływa się ból i czerwona ciecz wypływa z mojego prawego boku. 


- Od teraz - wychrypiałem trzymając się za krwawiący bok - Już nie macie syna - syknąłem i teleportowałem się.

 *Hermiona 
 
Wysiadając z pociągu od razu ujrzałam moich rodziców. Podbiegłam i przywitałam się z nimi. Byłam taka szczęśliwa, że mogłam wrócić choć na chwilę do domu i pobyć z moimi rodzicami. Pożegnałam się z Harrym i Ronem, a rodzice czekali w wozie. Szukałam go na peronie, ale nigdzie go nie było. Skierowałam się w stronę samochodu i wsiadłam do niego. Żałowałam, że nie mogłam przytulić Dracona ten ostatni raz lub chociaż go zobaczyć. Droga zajęła nam mniej więcej trzydzieści minut. 

- Miło znów być w okolicy - stwierdziłam ucieszona.
 

- Tęskniliśmy za tobą kochanie - powiedziała mama otwierając drzwi od samochodu.

Nasz domek nie wiele różnił się od innych, ale dla mnie zawsze był wyjątkowy. Rodzice zawsze robili wszystko, żebym tak się czuła i zawsze byli ze mnie dumni.  Weszłam do środka i poczułam się jak w domu. Na samym początku zauważyłam nowe ramki z naszymi zdjęciami. Na tym zdjęciu byliśmy w zoo pierwszy raz, a tutaj najnowsze zdjęcie przed moim wyjazdem do szkoły, a dalej moje pierwsze urodziny. Kominek się tlił, a w kuchni było czuć przygotowane wcześniej przez mamę, moje ulubione ciasteczka czekoladowe. 


- Idę się rozpakować i zaraz zejdę - ucałowałam mamę i tatę.


- Tylko szybko, bo zjem całe ciasteczka - zażartował tata.


Weszłam po schodach i otworzyłam drzwi od mojego fiołkowo- szarego pokoju. Wszystko wyglądało tak jak sprzed paru miesięcy zanim wyjechałam do Hogwartu. Rozpakowałam kufer i od razu wyjęłam pióro i pergamin. Napisałam do Draco. Bardzo mi go brakowało. Spotykając się poza szkołą narażaliśmy się na ogromne ryzyko. Nie chciałam tego, wolałam jak był bezpieczny u siebie.


Następnego dnia rodzice poszli do pracy, a do mnie wpadła Merry. Bardzo ucieszył mnie jej widok. Wybrałyśmy się na kawę i do kina. Z początku nie chciałam opuszczać domu ze względu na sowę od Draco, ale nie zapowiadało się na szybką odpowiedź. 


- Granger i chłopak? - zaśmiała się przyjaciółka.


- Masz z tym jakiś problem? - odgryzłam się.


- Chciałabym go poznać! - stwierdziła uradowana - A rodzice wiedzą?


- Nie, to dla nich zbyt nie bezpieczne. Jakby chcieli mogliby z nich szybko wydusić potrzebne informacje, a tego nie chcemy.


Wczorajszy dzień minął  przyjemnie. Zazwyczaj Londyn nie jest miejscem gdzie panują upały, ale dziś wyjątkowo było bardzo gorąco. Ubrałam szorty i bluzkę, zbiegłam na śniadanie.


- Co u was kochani? - powitałam rodziców.


- Zaraz musimy otwierać gabinet kochanie - westchnęła mama - Praca dentystów wymaga tylu poświeceń - zaśmiała się.


- Może idź na jakieś zakupy - zaproponował tata - już minęło półtora tygodnia odkąd to jesteś.
 

Ten czas leciał zbyt szybko. Miałam w planach odwiedziny u państwa Weasleyów. Ronowi bardzo na tym zależało, oczywiście tęskniłam za nim i Harrym. Zjadłam śniadanie i pobiegłam na górę. Pergamin i pióro leżały gotowe do działania. 


Drogi Harry i Ron
Jak mija Wam czas poza Hogwartem? Mam nadzieje, że nie wpakowaliście się w kłopoty pod moją nieobecność. Tęsknie za Wami. W Londynie jest dość upalnie, ale narzekam na brak zadań domowych i nudę. Myślę, że niedługo się zobaczymy. Pozdrówcie wszystkich ode mnie.

                                                                                                        Całuje Hermiona

W momencie gdy zakleiłam kopertę w moim oknie pojawiła się sowa z listem w dziobie. Wiedziałam, że to od niego. Byłam bardzo podekscytowana. Zabrałam go i podałam sowie nowy list do wysłania. Rozdarłam kopertę i uśmiechnęłam się.



Moja Najukochańsza Hermiono
Szukałem Cię na peronie, ale zniknęłaś za szybko. Brakuję mi Ciebie i tęsknię za Tobą. U mnie sprawy nie wyglądają tak kolorowo jak u Ciebie. Moim rodzicom nie zależy na tym czy tam jestem czy nie. Sam nienawidzę tam przebywać, ale nie mogę iść do Dziurawego Kotła, bo przyniosę wstyd wielkiemu rodowi Malfoyów. Cały czas oglądam nasze cudne zdjęcie. Będę pisał bardzo często.  Kocham Cię i tęsknie za Tobą skarbie.

                                                                                                                  Twój Draco

Posmutniałam. Czemu on nie mógł być teraz ze mną? Wszystko przez te tajemnice. To nie jest sprawiedliwe, ale on nie może ryzykować, bo stracimy życie. Podeszłam do swojej biblioteczki i sięgnęłam książkę do zaklęć. Położyłam się i zaczęłam ją studiować. Po godzinie moje powieki stały się ciężkie i odpłynęłam w sen. 


Parę godzin później usłyszałam hałas. Wstałam jeszcze nie rozbudzona, zapaliłam lampkę nocną i rozejrzałam się po pokoju. Nic. W momencie gdy chciałam się na nowo położyć znowu usłyszałam ten hałas. 


Podeszłam do okna . Stał tam jakiś mężczyzna, jego twarz była spuchnięta, a z prawego boku ciekła mu krew.


To był on.


- Hermiona.. - wymamrotał gdy mnie zobaczył i zemdlał w moich ramionach.


- Draco.. - szepnęłam.


1 komentarz:

  1. Jak cudownie, że rozdziały przybywają u Ciebie systematycznie.
    Rozdział 5 był cudowny! Super, że opiekunka Gryffindoru trzymała za nich kciuki. Jestem też szczęśliwa za to, że Ron się ogarnął i przeprosił swoich przyjaciół. W opowiadaniach Dramione często jest przedstawiany jako wredny nieudacznik. Zrobiłaś to co ja lubię, czyli najpierw chłopak robi głupstwo, a potem się nawraca, wszystko jest już w porządku i przyjaźni się z Hermioną. :>
    Natomiast za 6 rozdział chyba Cię uduszę! Akcja jest dynamiczna (dostajesz za to ogromny plus), ale dlaczego państwo Malfoy są takimi chamami! ;< Serduszko mi złamałaś, na prawdę. Uwielbiam Narcyzę i nie mogę pogodzić się z tym, że w tym rozdziale okazała się wredna i zakłamana. Co za matka nie stanęła by w obronie dziecka? Lucjusza też zrobiłaś jakiegoś psychicznego. XD Okej, narobił wiele głupstw, ale potem starał się to wszystko naprawić. Podniósł różdżkę na Dracona?! Potem się bili i krew leciała? To jest bardziej ekstremalne niż brazylijskie seriale! XD
    Mam nadzieję, że naprawisz Malfoyów, bo umrę :< Oni są zbyt fajni, na takie złowrogie postępowania. Lucjusz i Cyzia się kochają. Kochają też swojego syna i nigdy by go nie poniżali.

    Tak, wiem, że jest to fanfiction i dowolna historia autora, ale proszę Cię... tylko nie Malfoyowie! :(
    Mimo tego wstrząsu jakiego doznałam podczas czytania rozdziału 6 uważam, że jesteś coraz lepsza, a twoje opowiadanie nabiera kształtów i ciekawych emocji.
    Nie przejmuj się moim drobnym hejtem, to tylko subiektywna sugestia wielbicielki rodu Malfoyów. :D

    Jesteś wspaniała, pozdrawiam serdecznie i życzę weny!
    -Sunny

    OdpowiedzUsuń